Brandon Begley, dwudziestotrzylatek z Florydy, zapłacił 350 dolarów za weekendowy „reset” w ośrodku Soul Quest koło Orlando. W kwietniu 2018 roku wypił za dużo wody po ceremonii z kambo, trucizną wydzielaną przez amazońską żabę, co doprowadziło do hiponatremii i katastrofalnych drgawek. Właściciel ośrodka czekał trzy godziny, zanim wezwał karetkę. Sąd w Orange County przyznał rodzinie Begleya 15 milionów dolarów odszkodowania, uznając Soul Quest i jego założyciela Christophera Younga winnymi zaniedbań.
Lista jest długa i rośnie, a każda pozycja to historia człowieka, który uwierzył, że płynące w nim cierpienie da się wypłukać jak herbatę z liści.
Biznes na trawie
Ambasada USA w Peru ostrzegła w styczniu 2025, że kilku Amerykanów zmarło lub doznało poważnych schorzeń po zażyciu ayahuaski w 2024 roku. Wystarczy przeszukać doniesienia z ostatnich lat: Matthew Dawson, dwudziestoczeroletni Nowozelandczyk, zmarł w 2015 roku nie po ayahuasce, lecz po ceremonii oczyszczającej z tytoniu. Brytyjczyk Unai Gomes został zabity nożem przez innego uczestnika retreatu w Iquitos w grudniu 2015. Przemoc, psychoza, niewykryte choroby serca, interakcje z lekami – wszystko to dzieje się w miejscach, które reklamują się jako sanktuaria uzdrowienia.
Problem nie tkwi w samej ayahuasce – napoju parzonego od stuleci przez plemiona Shipibo-Konibo i inne społeczności amazońskie w ściśle określonych kontekstach rytualnych. Problem tkwi w tym, co dzieje się, gdy święty napój trafia do rąk samozwańczych szamanów operujących w logice kapitalizmu doświadczeń.
„Neoszamanizm” to termin opisujący eklektyczny zestaw praktyk, w których mieszkańcy zachodnich miast próbują osiągnąć zmienione stany świadomości poprzez rytmy bębnów, śpiew lub używanie entheogenów. Wyrósł z kontrkultury lat 60. i ruchu Human Potential. Gdy w latach 80. Michael Harner spopularyzował „Core Shamanism”, stworzył podręcznik do szybkiego zdobycia doświadczeń określanych jako „szamańskie", odarty z kulturowych kontekstów. Krytyczni badacze uznają to za formę przywłaszczenia kulturowego, sposób na legitymizację sfabrykowanych, często niebezpiecznych praktyk.
Orlando kontra dżungla
Soul Quest działało na obrzeżach Orlando, po drugiej stronie miasta względem Disneya, ale równie mocno oparte na sprzedaży iluzji. Ośrodek obsłużył ponad 20 tysięcy osób od 2014 roku, pobierając ponad 500 dolarów za weekendowy pobyt. Christopher Young, założyciel nazywający siebie „medicine man”, prowadził operację bez zgody DEA na używanie DMT, substancji zaliczanej do Schedule I. W filmie dokumentalnym Netflix (Un)Well z 2020 roku Young fałszywie sugerował, że Begley zatajał historię napadów padaczkowych: „Rozumiemy, że chcesz uzdrowienia, ale nie możesz nas okłamywać. Jeśli kłamiesz, umierasz”. Sąd stanowczo odrzucił te sugestie, stwierdzając brak jakichkolwiek dowodów na wcześniejsze schorzenia Begleya.
Zeznania z procesu ujawniły patologię działania Soul Quest. Świadkowie zeznali, że inni uczestnicy nalegali na wezwanie karetki na długo przed napadem Begleya, ale Young zdecydował się postępować zgodnie z radą szamana i podać młodemu mężczyźnie wodę z cukrem. Kiedy Begley doznał katastrofalnego ataku, minęły już trzy godziny. Young przyznał w zeznaniach, że wiedział, iż nadmierne spożycie wody po kambo może prowadzić do śmiertelnych komplikacji.
Soul Quest ogłosiło upadłość po wyroku, twierdząc, że nie jest w stanie zapłacić 15 milionów dolarów odszkodowania. Mimo to, według strony internetowej, ośrodek kontynuował przyjmowanie rezerwacji.
Turystyka doznań
Po artykułach w The New York Times Magazine i National Geographic Adventure w połowie lat 2000., turyści masowo zaczęli szukać ceremonii ayahuaski w Peru. Iquitos i Pucallpa stały się epicentrami przemysłu. Retreaty wyrastają jak grzyby po deszczu, często prowadzone przez ludzi bez żadnego przeszkolenia. Neoszamani, często szarlatani z minimalnym przygotowaniem, stają się coraz bardziej popularni i nie zawsze są dobrze wyszkoleni w prowadzeniu ludzi przez mroczne momenty psychodelicznych podróży.
Śmierć nie jest metaforą
Organizacja ICEERS zbadała 58 zgonów przypisywanych ayahuasce między 2010 a 2022 rokiem i stwierdziła, że żadna sekcja zwłok ani badanie toksykologiczne nie przypisało bezpośrednio śmierci ostrej intoksykacji tradycyjnym napojem ayahuaski. Zamiast tego: dodatki do naparu jak datura czy tytoń, interakcje z lekami antydepresyjnymi, zaniedbanie medyczne, niewykryte schorzenia serca lub przemoc między uczestnikami.
To nie czyni ayahuaski bezpieczną. Substancja może zwiększać ciśnienie krwi i tętno, co stanowi zagrożenie dla osób z chorobami serca, oraz wchodzi w niebezpieczne interakcje z wieloma lekami, w tym antydepresantami, lekami psychiatrycznymi i lekami na kontrolę choroby Parkinsona. Długofalowe skutki mogą obejmować psychozę, bezsenność, choroby neurologiczne i uporczywe halucynacje.
Daniela Peluso, antropolożka badająca turystykę ayahuaski, ostrzegała: