Neurobiolodzy z University of California w Berkeley wskazują, że muzyka słuchana między 12. a 22. rokiem życia wywiera najsilniejszy wpływ na ukształtowanie się preferencji estetycznych. Dla znacznej części dzisiejszych czterdziestolatków plus oznacza to właśnie brzmienia dekady, która przyniosła zarówno grunge, jak i trip-hop, Radiohead i Wu-Tang Clan.
John Tierney, badacz z Harvard Medical School, przeanalizował dane dotyczące zdrowia psychicznego młodych dorosłych w ciągu ostatnich trzech dekad. Depresja i zaburzenia lękowe notują systematyczny wzrost od początku XXI wieku, podczas gdy lata 90. mimo braku dostępu do współczesnej farmakologii wykazują niższe wskaźniki tych schorzeń. Przyczyn można się doszukiwać w wielu czynnikach, ale badacze podkreślają znaczenie ograniczonej ekspozycji na media społecznościowe i porównania społeczne, które dzisiaj są elementem codzienności.
Krytyka filmowa często pomija, że dekada przyniosła jedne z najbardziej ambitnych produkcji w historii kina – od „Pulp Fiction” Tarantino po „Trzy kolory” Kieślowskiego. W Polsce Szumowska kończyła studia w łódzkiej filmówce, Smarzowski debiutował krótkimi metrażami, a Jan Jakub Kolski realizował „Historię kina w Popielawach”. Zespół naukowców z Oxford Internet Institute przeanalizował dane dotyczące produkcji filmowej i muzycznej, wskazując, że różnorodność gatunkowa i stylistyczna osiągnęła w latach 90. poziom, którego późniejsze dekady nie przebiły. Konsolidacja wytwórni i platform dystrybucyjnych prowadziła stopniowo do homogenizacji oferty.
Socjolodzy z Princeton University badali zjawisko „peak content” – momentu, w którym kultura popularna osiąga maksimum kreatywności przed wejściem w fazę recyklingu i autoplagiatu. Ich analizy sugerują, że lata 90. mogły być właśnie takim punktem kulminacyjnym dla wielu dziedzin – od rocka alternatywnego po kino niezależne.
Polska scena muzyczna tamtych lat to Myslovitz przed hitem „Długość dźwięku samotności”, Pustki wydające „Zapach psiej sierści”, Lao Che w powijakach. Warszawa miała jeszcze Remont, Hades i Piekarnia, zanim gentryfikacja nie wyczyściła miasta z miejsc, gdzie można było eksperymentować bez presji zwrotu z inwestycji. Badania przeprowadzone przez naukowców z MIT Media Lab pokazują, że koszty wejścia na rynek kulturalny były wtedy znacząco niższe niż obecnie – zarówno w produkcji muzycznej, jak i filmowej.
Nie chodzi oczywiście o ślepe gloryfikowanie przeszłości. Lata 90. miały swoje ciemne strony – od wojen w byłej Jugosławii po epidemię AIDS, od polskiego bezrobocia transformacyjnego po kryzys azjatycki. Ale dane sugerują, że w konkretnych aspektach życia społecznego i kulturalnego ta dekada oferowała warunki, których dziś brakuje. Może nie ma sensu próbować ich odtworzyć, ale warto zrozumieć, co wtedy działało. I dlaczego mieli szczęście ci, których młodość przypadła na lata 90., w tym autorka tego tekstu.