Oxford wybrał „rage bait” słowem roku 2025. To nic fajnego

Autor: Agnieszka Sielańczyk
02-12-2025
Oxford wybrał „rage bait” słowem roku 2025. To nic fajnego
fot. kadr z filmu „Wolny strzelec”
Termin na treści internetowe celowo projektowane tak, by wywoływać gniew, frustrację i oburzenie. Wszystko po to, by napędzić ruch na stronie lub koncie w mediach społecznościowych. Użycie frazy potroiło się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, co czyni z niej coś więcej niż lingwistyczną ciekawostkę.
Oxford definiuje „rage bait” jako złożenie słów „rage” – gwałtowny wybuch gniewu i „bait”, przynęta. Oba pochodzą ze średniowiecznej angielszczyzny, co nadaje współczesnej manipulacji cyfrowej ironiczny rodowód. Mechanizm jest prosty: materiał tak prowokujący, że wywołuje lawinę reakcji. Algorytmy interpretują każdy komentarz, każdy share, nawet pełen oburzenia, jako sygnał sukcesu.
Casper Grathwohl, szef Oxford Languages, zwraca uwagę na ewolucję internetowej ekonomii uwagi. Jeszcze przed upowszechnieniem tego terminu internet skupiał się na przyciąganiu uwagi poprzez budzenie ciekawości w zamian za kliknięcia. Teraz nastąpił upgrade – z clickbaitu do rage baitu. To przemiana, która dokumentuje, jak platformy społecznościowe zmutowały w fabryki oburzenia.
Oxford połączył kampanię promocyjną na Instagramie z własną logiką rage baitu. Trzy kandydatury na słowo roku zostały upersonifikowane w memicznym stylu. „Rage bait” reprezentował typ w jaszczurczej masce z celowym błędem ortograficznym na plakacie: „I'm glad your mad!” zamiast „you're”. „Biohack” wystąpił jako robotyczna kobieta pijąca zielony sok, pytająca: „Czy próbowałeś kiedyś edytować swój czas życia?” „Aura farming” przyjął formę influencera wpatrzonego w dal z wykalkulowaną melancholią.
Po trzech dniach głosowania i ponad 30 tysiącach głosów eksperci Oxforda wybrali „rage bait”, biorąc pod uwagę nie tylko liczby, ale też charakter publicznego komentarza i analizę danych leksykalnych.
Wybór tworzy spójną narrację z poprzednimi latami. W 2024 Oxford wybrał „brain rot”, wypalenie mentalne od nieskończonego scrollowania. Razem tworzą potężny cykl: oburzenie generuje zaangażowanie, algorytmy je wzmacniają, a ciągła ekspozycja pozostawia mentalnie wyczerpanych.
Obecność tego terminu w dyskursie publicznym wskazuje na rosnącą świadomość taktyk manipulacyjnych, w które użytkownicy są wciągani online. To paradoks: nazywanie mechanizmu, który oszukuje, ale nadal skutecznego. Być może dlatego, że gniew jest najprostszą do wywołania emocją – natychmiastową, totalną, uzależniającą.
W filmie prowokacja to narzędzie znane od dawna. David Cronenberg budował swoją karierę na obrazach, które wywoływały oburzenie krytyków i fascynację widzów. Lars von Trier w „Antychryście” czy „Nimfomance” celowo prowokował skandale festiwalowe, wiedząc, że kontrowersja to najlepsza promocja. Ale tam przynajmniej istniała intencja artystyczna, jakiś substrat. Rage bait w Internecie jest cyniczny w swojej czystości. To oburzenie pozbawione sensu, forma bez treści, gniew jako towar. Nie ma w tym nic poza kalkulacją na miliony kliknięć dziennie.
FacebookInstagramTikTokX