Pierogi? To słowo w nazwieMei Yuan Pierogimoże być nieco mylące. W końcu pierogi to nasza wschodnioeuropejska potrawa - mogą być ruskie, mogą być z kapustą i grzybami, mogą być z wiśniami... Azjatyckie pierożki dim sum to wprawdzie także farsz zawinięty w ciasto, i to w podobny sposób co nasze pierogi, ale jednak smakują zupełnie inaczej. I, co ważne, są gotowane na parze. Po prostu trochę inna potrawa, która jednak ma w Polsce rosnącą rzeszę swoich amatorów.
Do redakcji K MAG-a zamówiliśmy pierożki z Mei Yuan w przypływie ochoty na nieco delikatniejszy lunch. Szybko przekonaliśmy się, że był to bardzo dobry pomysł. Dostawa przyszła po jakichś czterdziestu minutach, mimo że jechała do Śródmieścia z Mokotowa, a to, co dostaliśmy okazało się naszym wymarzonym comfort foodem tego jesiennego, chłodnego dnia. Przejdźmy jednak do konkretów.
Zamówiliśmy oczywiście pierożki, tego przecież chcieliśmy. Wszystko w wariantach wege, choć w powtarzających się porcjach: niektorzy z nas jedli z cukinią i jajkiem, inni z warzywami i pieczarkami, a jeszcze inni ze szpinakiem i serem. Trudno było orzec, które z nich są najlepsze - jedni krzyczeli, że te z cukinią i z jajkiem, inni, że ze szpinakiem i serem, ale znaleźli się też miłośnicy warzywno-pieczarkowych. Może nie ma co się rozdrabniać, bo to chyba znaczy, że wszystkie warianty były smaczne? Porcje były w pełni wystarczające na lunch i każdy się najadł, mimo że poza pierożkami zamówiliśmy tylko dwa skromne dodatki - tradycyjną zupę miso i sałatkę z alg morskich. Oba dania były bardzo w porządku, choć niektórzy narzekali, że algi wydawały im się nieco zbyt intensywne.
Mei Yuan pierożki to kolejne z naszych bardzo miłych kulinarnych zaskoczeń w ostatnich tygodniach. Jeśli chodzi o mnie, to kiedy następnym razem najdzie mnie ochota na dim sumy, na pewno będę o tej knajpce pamiętał.
/tekst: Radosław Pulkowski/