„Zastanawiałem się nad tym, co by było, gdyby samo miejsce jako takie oferowało nam infrastrukturę, która daje możliwość zatarcia zbrodni ” , mówi autor.
Klub swingersów staje się tu nie tylko tłem, ale kluczowym elementem intrygi – miejscem, gdzie anonimowość członków i dyskrecja zostają wykorzystane przeciwko ofiarom. To środowisko, które z natury chroni tożsamość swoich bywalców, tworzy idealną zasłonę dla kogoś, kto chce pozostać w cieniu.
Przy konstrukcji tej przestrzeni autor nie przekroczył jednak granicy dobrego smaku:
„Starałem się, żeby to było opisane w taki sposób, żeby zawsze moje bohaterki zachowywały podmiotowość i żeby to do nich należała decyzja.”
Maski, którymi żonglujemy
Centralnym motywem powieści jest koncepcja masek – tych, które zakładamy w życiu publicznym, i tych, które zdejmujemy w intymności. Chomczyński sięga tu po teorie Ervinga Goffmana, zwłaszcza jego koncepcję piętna.
„Piętno nie musi być zawsze widoczne. Piętno to jest coś, co możemy w sobie nosić” , tłumaczy autor.
W przypadku podejrzanego o morderstwo, wpływowego mężczyzny z przeszłością seksualnych transgresji, wewnętrzna trauma przekłada się na życie alternatywne, starannie ukryte za fasadą normalności.
„On rozbudował sobie to życie alternatywne, jednocześnie potrzebując do tego takiej przykrywki w formie zwykłej rodziny, która by odciągała podejrzenia od niego” , opisuje Chomczyński mechanizm, który w praktyce kryminologicznej pojawia się częściej, niż nam się wydaje.
Przywodzi to na myśl przypadki seryjnych morderców – od Richarda Kuklińskiego po współczesnych sprawców – którzy funkcjonowali latami jako troskliwi ojcowie i wzorowi obywatele.
Ale autor idzie dalej niż tylko opis przestępcy. Pokazuje, że maskę nosi także jego bohaterka – Maja, która w zawodzie musi być twarda i bezwzględna, podczas gdy prywatnie pozostaje zranioną kobietą z nierozliczoną przeszłością.
„Ona też ma bagaż. I ona też czasami jest nieświadoma do końca jego ciężaru. A kiedy się ta świadomość zaczyna, to ona jest tak bardzo zaawansowana w tym świecie, że nie ma odwrotu.”
Nie taki zwykły zły
Kryminał Chomczyńskiego zadaje niewygodne pytanie: co sprawia, że ludzie dopuszczają się przestępstw? W „Kucharzu”, debiucie pisarza, głównym tematem były kartele narkotykowe i mechanizmy rekrutacji młodych ludzi do struktur przestępczych. Tam odpowiedź była jasna – bieda, brak perspektyw, wielopokoleniowy wstyd społeczno-ekonomiczny.
„Ci, którzy uważają, że nie mają wyboru. To są ludzie, którzy byli od zawsze zawstydzani” – mówił wtedy autor o członkach karteli.
W „Statyście" motywacje są bardziej skomplikowane. Sprawca nie pochodzi z marginesu społecznego. Ma pozycję, wykształcenie, rodzinę. A jednak dopuszcza się zbrodni. Autor wskazuje na koncepcję piętna wewnętrznego – traumy, która nie zniknęła, tylko została schowana i realizowana „w sposób nieakceptowalny”. To zbrodnie, których sprawcy nie popełniają ich z desperacji ekonomicznej, ale z głęboko skrywanej obsesji.
„Ktoś, kto krzywdzi, wcale nie musi mieć tej tendencji, tej gotowości wypisanej na twarzy. To są osoby, które potrafią się uśmiechać, być bardzo szarmanckie, interesujące, a jednocześnie traktują swoją partnerkę czy partnera w sposób porażający.”
Autor nie ucieka przed pytaniami o naszą fascynację przestępstwem, zwłaszcza tym o zabarwieniu seksualnym.
„Człowiek chce się przekonać, może się bać, ale na własnych warunkach” , tłumaczy zjawisko popularności true crime i kryminałów.
Oswajamy lęk, czytając o zbrodni z bezpiecznej odległości fotela. Możemy zrobić pauzę, zamknąć książkę. W przeciwieństwie do policjantów, prokuratorów czy ofiar – my kontrolujemy swoją ekspozycję na horror.
Kobieta na pierwszym planie
Kreowanie Mai Nowickiej – głównej bohaterki „Statysty” – wymagało od Chomczyńskiego szczególnej uważności.
„To są setki odbytych rozmów, bo uważam, że nie da się stworzyć bohaterki, która nie jest czarno-biała, bez rozmów z różnymi osobami” – przyznaje autor. Konsultował postać z żoną, siostrą, przyjaciółkami. „Zwracały na przykład uwagę: nie, ona nie może tak powiedzieć albo nie może tak się zachować, to jest bez sensu, kobieta tak nie zrobi”.
Efektem jest prokuratorka pełnokrwista, pełna sprzeczności, ale przede wszystkim – sprawcza. Maja nie jest ofiarą okoliczności ani statystką we własnym życiu. Podejmuje decyzje, ponosi konsekwencje, walczy o sprawiedliwość, nawet jeśli grozi jej utrata kontroli nad własnym życiem.
To odróżnia „Statystę” od wielu współczesnych kryminałów, w których kobiety albo są ofiarami, albo funkcjonują jako męskie fantazje. Maja jest skomplikowana – profesjonalnie twarda, prywatnie zraniona, seksualnie świadoma, emocjonalnie krucha. Ale zawsze to ona decyduje, dokąd zmierza.
Nauka infiltruje literaturę
Chomczyński nie ukrywa, że „Statysta” wyrósł z jego doświadczeń naukowych. Profesor Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Nauk Stosowanych w Pile, stypendysta ministerialny, współautor przełomowego podręcznika „Kryminologia. Teoria i praktyka” – autor tej powieści to naukowiec z ponad trzystoma przeprowadzonymi wywiadami z przestępcami, kuratorami, ofiarami. Badał kartele narkotykowe w Meksyku, Honduras i Ekwadorze. Opracował teorię „kolektywnej trajektorii”, która wyjaśnia mechanizmy rekrutacji do struktur przestępczych.
„Praca naukowa jest uporządkowana, bardzo metodyczna. Jesteśmy w stanie wykroczyć poza dane, które posiadamy. Bazując na prawdziwych case'ach, na prawdziwych wypowiedziach, na wywiadach (...) połączyć to wszystko w różnej miksy, tak, żeby nikt się nie poczuł zauważony, a jednocześnie pokazać pewne historie, które mogą się wydarzyć.”
„Statysta” Piotra Chomczyńskiego to pozycja obowiązkowa dla miłośników polskiego kryminału, którzy szukają czegoś więcej niż tylko rozrywki. To książka, która prowokuje, niepokoi i zmusza do myślenia. A przy okazji – trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.