Nathan, brytyjsko-amerykański reżyser o koptyjsko-egipskich korzeniach, po dokumentalnym debiucie o młodych motocyklistach z Baltimore i nagrodzonym w Cannes dramacie „Harka” o tunezyjskiej rewolucji, znalazł w tych apokryfach fascynujący materiał. W wywiadach określa te teksty jako coś w rodzaju dawnej literatury pobocznej, powstałej w tym samym czasie, co cztery kanoniczne ewangelie. W istocie przenosi biblijną opowieść na terytorium, którego Hollywood jeszcze nie kolonizowało – dzieciństwa boskiej inkarnacji.
Film unika jednoznacznych określeń. Postacie nazywane są „Chłopcem”, „Stolarzem”, „Matką”, jakby Nathan chciał zagrać w chowanego z cenzorami i jednocześnie podkreślić uniwersalność archetypu. Opowieść rozgrywa się w rzymskim Egipcie, gdzie rodzina ukrywa się, a syn zaczyna kwestionować autorytet opiekuna, odkrywając niepokojące moce. Intrygę komplikuje pojawienie się tajemniczej Obcej w wykonaniu Isli Johnston, która okazuje się być Szatanem.
Recenzje są rozbieżne jak orzeczenia Soboru Nicejskiego. Krytycy zgodnie twierdzą, że film jest zbyt dziwny, by zyskać masową aprobatę, ale nie na tyle przerażający ani prowokacyjny, by naprawdę rozwścieczyć którykolwiek z chrześcijańskich obozów. Nathan balansuje między respektem dla materiału źródłowego a pragnieniem stworzenia czegoś autentycznie niepokojącego.
Nathan pracował nad scenariuszem przez lata, konsultując się z francuską profesor specjalizującą się w starożytnym judaizmie, by nadać światu filmu autentyczności. Jego dokumentalną przeszłość widać w zdjęciach, w sposobie, w jaki kamera rejestruje pokryte pyłem ulice egipskich wiosek i twarze statystów. To nie jest hollywoodzka Biblia z dziewiętnastowiecznymi orientalistycznymi fantazjami, a obraz brutalny, ziemski, gdzie cuda dzieją się w kurzu i brudzie.
Najciekawsze w całym projekcie jest jednak coś innego. Nathan, wychowany w tradycji koptyjskiej, podchodzi do materiału osobiście. Zna te opowieści od dziecka, nie robi z nich jednak dewocjonaliów. Interesuje go psychologia rodziny, która wychowuje dziecko będące wcieleniem boga. Jak tłumaczyć pięciolatkowi, że nie powinien zabijać kolegów z podwórka mocą słowa?
Nathan mówi, że film traktuje o strachu, wierze i ojcowskiej miłości. O ciężarze przeznaczenia, o który nikt nie prosił, i ciszy, która towarzyszy boskiemu powołaniu.