Chmielarz opisał wymianę zdań, na jaką natknął się na portalu LinkedIn. To właśnie tam Jacek Piórkowski, dyrektor kreatywny Spectrum Studios, zaoferował pracę Aleksandrze Wolnej, scenarzystce gier komputerowych.
Wówczas okazało się, że już wcześniej wymieniali wiadomości na LinkedIn na temat pracy, ale Wolna nie zgodziła się, ponieważ „nagie sesje w saunie” miałyby być częścią obowiązków zawodowych w studio. – Dałam znać, że dla mnie to wykluczone i na tym skończyliśmy. Ale dziękuję za ofertę – napisała Wolna.
„Szczerze... Miałaś mnóstwo czasu, aby wyprowadzić mnie z błędu. Aby napisać scenę w saunie bez przebywania w niej i wysłać do Magdy. Zamiast tego marnujemy czas w mediach społecznościowych. Moje Narrative Girls chodzą ze mną do sauny, aby stworzyć świetny scenariusz. Technicznie jest to możliwe bez tego, ale uwielbiam fakt, że korzystają z własnego doświadczenia”, odbił piłeczkę Piórkowski.
Jeden z komentujących udostępnił pod postem Chmielarza screen oferty pracy w Spectrum Studios, gdzie jednym z wymagań jest uczestniczenie w sesjach w saunie. Obok znajduje się dopisek, że ten podpunkt nie podlega dyskusji, ponieważ „cały zespół musi zrozumieć produkt”.
Tę tezę podważył Chmielarz.
„Po pierwsze, idea, że twórca musi czegoś doświadczyć osobiście, aby móc na ten temat stworzyć atrakcyjną, głęboką, wciągającą opowieść, jest górno warta. Nie sądzę, aby np. Taki Spielberg osobiście ratował Żydów z rąk nazistów w czasie II Wojny Światowej, a jednak mu się stworzyć na ten temat wielki, przejmujący, prawdziwy film”, trafnie zauważył.
Co ciekawe, dziwne wymagania to nie jedyne przewinienie Piórkowskiego. Mężczyzna odsyłał Wolną do Magdaleny Kucenty, więc naturalnym wnioskiem byłoby założenie, że jest ona pracowniczką Spectrum Studios. Nic bardziej mylnego. Jak się okazuje, Kucenty nie jest pracownikiem ani rekruterem Spectrum Studios. Jak wyjaśniła, Piórkowski był jej uczniem podczas kursu narrative designu i zgodziła mu się doradzić w projekcie w ramach powinności nauczycielskiej. Nie ma z nim żadnych powiązań zawodowych i nie wiedziała, że Piórkowski odsyła do niej ludzi na LinkedInie. Sposób rekrutacji prowadzony przez Piórkowskiego nazwała „nieakceptowalnym”.
Jacek Piórkowski wyjaśnia
Piórkowski odniósł się do afery na LinkedInie, gdzie wyjaśnił, że „nie ma wymogu bycia w saunie nago ani bycia w niej z szefem”. – Jeśli ktoś chce np. uczestniczyć w seansach tylko dla kobiet albo chodzić na saunę we własnym zakresie, a na spotkania przyjeżdżać tylko gadać, to też jest ok – stwierdził.
We wtorek 19 czerwca Piórkowski wydał oficjalne oświadczenie, w którym przeprosił Aleksandrę Wolną oraz wyjaśnił, że po prostu zależy mu na tym, aby pracownicy doświadczyli sesji w saunie.