The art of war: SZA zatrzymuje koronę i dobija do brzegu [recenzja]
15-12-2022
Za pierwowzór latarnii morskiej uznajemy stos drewna płonący na wzgórzu w pobliżu brzegu. Cel uświęca środki, a prototyp ma to do siebie, że ewoluuje. Z biegiem czasu to kopce, kamienne wieże i kolumny stanowiły fundament otwartych palenisk, jakby źródło światła walczyło o uwagę za wszelką cenę, nawet po kosztach.
W zachodniej Europie najstarsze latarnie morskie pojawiły się dzięki Rzymianom, a potem, można powiedzieć, poszło jak z górki. Lampy olejne i naftowe zastąpiono prądem lampy łukowej, nad którą z reguły miał czuwać latarnik, jednak według dzieła Roberta Eggersa wzburzone wody mogą zakłócić poczytalność najostrożniejszego z ostrożnych. „The Lighthouse" udowodnił, że latarnia morska, pomimo swojej heroicznej destynacji, może frustrować, wywołać sztorm i stłumić silną wolę. Wygląda na to, że SZA wie, jak surrealistyczny może być marazm i w jaki sposób dusić w sobie światło tak, aby nakierowywać kolejnych słuchaczy.

udostępnij