„Priscilla” – najsamotniejsza z samotnych bohaterek Sofii Coppoli. Film już w kinach [RECENZJA]
10-02-2024
Jesteśmy świeżo po premierze wyczekiwanej odpowiedzi na „Elvisa” Baza Luhrmanna – „Priscilla” Sofii Coppoli weszła do kin. Cailee Spaeny w głównej roli zachwyca, a Elvis Jacoba Elordiego jest stanowczo bardziej mroczny od tego wykreowanego przez Austina Butlera. Tym razem obserwujemy sytuację z drugiej strony medalu, czyli z perspektywy Priscilli, 14-latki zaplątanej w życie o 10 lat starszego gwiazdora.
Sofia jest jedną z niewielu reżyserek tworzących w Hollywood, które potrafią (i mogą) w tak autentyczny sposób wprowadzić odbiorcę w wewnętrzne rozterki swoich bohaterek. Autorka ma też doskonałe oko do wyboru swoich protagonistek. Zarówno Kirsten Dunst w „Marii Antoninie” czy „Przekleństwach niewinności”, jak i Scarlett Johansson w „Między słowami”, a teraz Cailee Spaeny w „Priscilli” dostarczają emocji, które zostaną z nami na długo. Od Cailee („Vice”, „Źle się dzieje w El Royale”) na ekranie naprawdę trudno oderwać wzrok, dziewczyna już samą mimiką potrafi wbić widza w fotel, a jej kreację wspominamy na długo po seansie. Coppola nie byłaby również sobą, gdyby jej opowieść nie została ubrana w spokojne kadry, pastelowe kolory, unikatowy dizajn, oszałamiającą charakteryzację i kostiumy warte grzechu. Co i rusz reżyserka portretuje swoiste lolity, robiąc to ze smakiem i nie przekraczając żadnej granicy. U niej nie ma przypadkowych ujęć.
udostępnij
Polecane