Ta wypowiedź spotkała się z silną reakcją internautów i miłośników zwierząt, którzy uznali ją za nieczułą i deprecjonującą rolę zwierząt w życiu człowieka. Wiele osób argumentowało, że używanie słowa „zdychać" w odniesieniu do ukochanych zwierząt domowych jest nieodpowiednie i bolesne dla ich opiekunów. Warto zauważyć, że profesor Bralczyk jest znany ze swojego tradycyjnego podejścia do języka.
Jest autorem wielu publikacji na temat polszczyzny, w tym książki „444 zdania polskie”, w której zebrał najsłynniejsze polskie powiedzenia. Jego opinie na temat języka są zazwyczaj cenione i respektowane, co czyni tę kontrowersję jeszcze bardziej znaczącą. Profesor Bralczyk w swojej obronie zaznaczył, że jest osobą starszą i jego podejście do języka może różnić się od współczesnych trendów. To stwierdzenie podkreśla rosnącą przepaść między tradycyjnym użyciem języka a jego ewolucją w kontekście zmieniających się relacji człowiek-zwierzę. Cała sytuacja ilustruje szerszy trend w społeczeństwie, gdzie zwierzęta domowe są coraz częściej postrzegane jako pełnoprawni członkowie rodziny.
Zmiana znajduje odzwierciedlenie w języku, gdzie coraz więcej osób używa tych samych terminów w odniesieniu do zwierząt, co do ludzi, szczególnie w kontekście śmierci i żałoby. Zmienia się również rola autorytetów językowych w kształtowaniu opinii publicznej. Mimo że profesor Bralczyk jest szanowanym ekspertem, jego wypowiedź spotkała się z krytyką, a nawet hejtem, co pokazuje, że nawet uznani specjaliści muszą być świadomi zmieniających się norm społecznych i językowych.
Dyskusja wykracza poza prostą kwestię semantyki. Dotyka znacznie głębszych zagadnień związanych z naszym stosunkiem do zwierząt, ewolucją języka oraz rolą autorytetów w kształtowaniu opinii publicznej. Pokazuje również, jak ważne jest rozważne używanie słów, szczególnie w kontekstach emocjonalnych, co profesor Bralczyk sam wielokrotnie podkreślał w swoich wypowiedziach.