Menu
K MAG Logo
  • Wasze prace
  • Film
  • Muzyka
  • Art & Dizajn
  • Moda
  • Świat
  • Ludzie
  • Sklep
K MAG Logo
FacebookInstagramTikTokX
  • K MAG Logo
  • Wasze prace
  • Film
  • Muzyka
  • Art & Dizajn
  • Moda
  • Świat
  • Ludzie
  • Sklep
  • Search
Kup nowy numer
K MAG
FacebookInstagramTikTokX
PlacKup nowy numer
  • Sprawdź poprzednie numery
  • O K MAG
  • Redakcja
  • Fundacja K MAG
  • Zapisz się na newsletter
  • Kontakt
  • Reklama
  • Polityka prywatności
  • Regulamin
Świat
|
Ludzie

Magda Linette – jedna z najlepszych polskich tenisistek, wulkan energii i dobrego humoru [WYWIAD I SESJA]

17-01-2025
Magda Linette – jedna z najlepszych polskich tenisistek, wulkan energii i dobrego humoru [WYWIAD I SESJA]Magda Linette – jedna z najlepszych polskich tenisistek, wulkan energii i dobrego humoru [WYWIAD I SESJA]
Magda Linette, fot. Ola Bodnaruś / Agve Studio
Czołowa polska tenisistka, zaangażowana społecznie, kipiąca energią, pomysłami i humorem. Rakieta na boisku i na co dzień. Córka koleżanki twojej mamy.
Materiał pochodzi z najnowszego numeru K MAG 121 Babylon 2024/25, tekst: Karol Owczarek.
Czy kort tenisowy przypomina teatralną scenę?
Zdecydowanie. Po pierwsze, jako zawodnicy, niezależnie od tego, jaki mamy nastrój i co nam się przydarzyło w życiu prywatnym, musimy wcielać się w rolę profesjonalisty występującego na korcie. Tyle że to wciąż ta sama rola, a nie zmieniająca się, jak w teatrze, w zależności od spektaklu. Po drugie, możemy dopasowywać swoje zachowanie do tego, co dzieje się podczas meczu – by zyskać przychylność kibiców, wywrzeć presję na sędzim czy wyprowadzić przeciwniczkę z równowagi. Do tego ostatniego przydają się proste sposoby, na przykład gdy przeciwniczka serwuje, można podejść bliżej siatki, pokazując, że nie boimy się tego zagrania. Albo wręcz przeciwnie, oddalić się na koniec boiska, by druga graczka miała większą trudność w ocenie długości kortu. Czasami trzeba wybuchnąć, by coś zyskać, a czasami pokazywać spokój, mimo że sytuacja jest bardzo trudna. Mogą się w tym przydać umiejętności aktorskie.
Tenis to wyjątkowo fotogeniczny sport. Bywa używany w kinie do pokazywania skomplikowanych relacji międzyludzkich, namiętności czy walki o sprawy społeczne. Mecz jest interesujący sam w sobie, ale może nieść za sobą wiele innych znaczeń. W ostatnim dziesięcioleciu w kinach pojawiły się głośne filmy, takie jak oparte na faktach „Borg/McEnroe” czy „Wojna płci” o pojedynku Billie Jean King i Bobby’ego Riggsa, a ostatnio także efektowny „Challengers”.
Dla mnie ważna jest szczególnie historia wybitnej tenisistki Billie Jean King. W filmie ukazano ją jako spokojną, cichą osobę, a w rzeczywistości ona wręcz kipi charyzmą i pewnością siebie. Zrobiła bardzo wiele dobrego dla kobiecego tenisa, co wymagało ogromnej siły i determinacji. Jej walka o równouprawnienie kobiet w sporcie oraz ich odpowiednie wynagradzanie miała z pewnością znaczący wpływ na to, że obecnie tenis jest najlepiej opłacanym kobiecym sportem.
Ale nadal jest gorzej opłacany niż męski tenis.
Jest plan, aby w ciągu najbliższych dziesięciu lat wyrównać nagrody pieniężne w turniejach. WTA intensywnie nad tym pracuje, a nasze działania spotykają się z dużym wsparciem. To nie jest walka przeciwko komuś ani próba odebrania czegoś – chodzi o współpracę i wspólny cel. Jako tenisistki jesteśmy równie dobre i potrafimy przyciągać kibiców, tworząc emocjonujące widowiska na najwyższym poziomie.
fot. Ola Bodnaruś / Agve Studio
Są też bardzo duże różnice w zarobkach w zależności od miejsca w rankingu.
To kolejne wyzwanie, jest ogromna przepaść już między pierwszą dziesiątką a kolejnymi dziesiątkami. Poziom umiejętności graczek z miejsc osiemdziesiątych i sto osiemdziesiątych może być zbliżony, lecz w zarobkach różnica między nimi jest kosmiczna. Choć pojawiają się niekiedy na tych samych turniejach i zawodniczka ze sto osiemdziesiątego miejsca ma duże szanse wygrać z tą z osiemdziesiątego miejsca. Obecnie jest taka profesjonalizacja sportu, że do przebicia się wyżej nie wystarczy sam talent, konieczne są również duże pieniądze – na przygotowanie ogólnorozwojowe, trenera, fizjoterapię czy podróże na turnieje. Trzeba sporo inwestować w siebie i swoje zaplecze.
To przypomina sytuację w kulturze – najpopularniejsi pisarze, aktorzy czy artyści wizualni zarabiają krocie, a reszta mimo dużego nakładu pracy zarabia albo przeciętnie, albo musi się utrzymywać z czegoś innego niż sztuka.
W kobiecym tenisie do miejsca setnego zarobki są bardzo dobre, zwłaszcza na turniejach wielkoszlemowych. Spokojnie można się utrzymać przez cały rok. Od miejsca około sto pięćdziesiątego zaczyna być nieciekawie i tu jest wiele do zrobienia, by sytuacja się poprawiła.
Współczesny tenis to głównie twardy reżim treningowy czy da się znaleźć przestrzeń na barwne życie i zabawę?
Obecnie poziom gry jest tak wysoki, że trzeba się poświęcić swojej dyscyplinie i niewiele czasu wolnego zostaje na życie towarzyskie. Kiedyś być może podejście było luźniejsze i graczom z dużym talentem hulanki uchodziły płazem. Teraz to już w zasadzie niemożliwe. Istotne są też kwestie bezpieczeństwa – miałabym opory, by wyjść na imprezę, bo ktoś mógłby mi czegoś dosypać. To mogłoby się skończyć źle albo wręcz przekreślić karierę. Tenis pod względem mentalnym jest trudniejszy, niż się wydaje, ponieważ często wiąże się z samotnością. Jako tenisistki cały rok pracujemy z tym samym teamem, wśród tych samych twarzy, a na korcie jesteśmy same. Ze względu na dużą liczbę wyjazdów, ciągłe treningi i pracę nad doskonaleniem kondycji, niewiele jest okazji, by oddawać się rozrywkom towarzyskim. Trzeba jednak mieć bliskich ludzi i w miarę możliwości spędzać z nimi czas, by istniało życie pozaturniejowe.
Profesjonalizacja sportu wiąże się też z budowaniem odpowiedniego wizerunku medialnego oraz działaniami biznesowo-społecznymi.
Zdaję sobie sprawę, że kariera sportowca w skali jego życia trwa krótko, więc trzeba przygotować się na to, co będzie po jej zakończeniu. Dlatego ukończyłam studia licencjackie na uczelni w Stanach Zjednoczonych, przez dwa lata pracowałam w radzie zawodniczek WTA, między innymi by poznać struktury organizacji i nauczyć się lepiej komunikować oraz argumentować swoje pomysły. Takie doświadczenia dodają pewności siebie, która przydaje się zarówno na korcie, jak i życiowo. Kolejnym krokiem w przyszłość było założenie fundacji wspierającej rozwój sportowy i edukacyjny dzieci oraz młodzieży. Mam wiele pomysłów i stopniowo je wdrażam.
fot. Ola Bodnaruś / Agve Studio
Nie bierzesz na siebie za dużo?
Czasami jest tego dużo, ale to przychodzi falami. Są momenty, gdy dzieje się mniej i można odpocząć, natomiast gdy nadarza się okazja do zrobienia czegoś wartościowego i perspektywicznego, robię to i staram się wycisnąć z tego jak najwięcej.
Dobrze ci idzie, bo znalazłaś się na szczycie rankingu marek osobistych przygotowanego przez „Forbes”.
To dla mnie ogromne wyróżnienie znaleźć się w pierwszej trójce najcenniejszych kobiecych marek osobistych w Polsce według „Forbesa” drugi rok z rzędu. Takie docenienie mojej pracy, pasji i zaangażowania jest niezwykle budujące. Cieszę się, że mogę inspirować innych i konsekwentnie rozwijać swoją markę.
Jak odnajdujesz się w świecie blichtru?
Szczerze mówiąc, nie odczuwam tego, bo nie żyję w takiej bańce na co dzień. Pieniądze, które zarabiam, może nie są wielkie na tle świata show-biznesu, ale dla mnie, wychowanej w skromnych warunkach, to ogromne kwoty, które dają mi komfort i możliwość planowania przyszłości. Cieszę się, że mogę wybierać wygodniejsze rozwiązania w podróżach między turniejami, a nie zawsze te najtańsze, jak dawniej. To wciąż jednak nie jest poziom prywatnych odrzutowców czy podróży w pierwszej klasie. Nie są to też środki, które pozwoliłyby mi osiąść na laurach – moja praca i zaangażowanie pozostają niezbędne, by się rozwijać i planować kolejne kroki.
Przeszkody, takie jak ograniczone fundusze na początku kariery, cię napędzały?
Byłam tak zdesperowana i zdeterminowana, żeby osiągnąć sukces i żeby było lepiej, że postawiłam wszystko na jedną kartę i nie miałam planu B. Nie wiem, co by było, gdybym miała większe zaplecze finansowe na początku. Może wyszłoby na plus i szybciej doszłabym tam, gdzie doszłam. A może nie pracowałabym tak ciężko, nie dociskałabym aż tak bardzo w meczach, nie dobiegałabym z takim poświęceniem do piłek, nie zarywałabym nocy, żeby pogodzić naukę i treningi. Staram się jednak nie myśleć o tym, co by było, tylko o tym, co jest.
Twój obszar zainteresowań wykracza daleko poza sport. Interesujesz się modą, muzyką, z literackim zacięciem piszesz posty w social mediach.
Kiedy poświęcam czas na coś poza sportem, staram się, by miało to głębszy sens. Jeśli dzielę się czymś w social mediach, chcę, żeby było to przemyślane i wartościowe. Dzięki temu docieram nie tylko do kibiców, ale też do osób, które na co dzień nie śledzą sportu – i możemy odnaleźć wspólny język. Sport jest ważną częścią mojego życia, ale nie jedyną. Jestem kobietą, która zmaga się z codziennymi wyzwaniami, ma lepsze i gorsze dni, ale również aspiracje i pragnienie, by nieustannie się rozwijać. To właśnie różnorodność tych zainteresowań daje mi poczucie spełnienia i pozwala budować autentyczną więź z moimi odbiorcami.
fot. Ola Bodnaruś / Agve Studio
Widać też choćby na Instagramie, że często pojawiasz się w roli modelki.
Jak ja bym chciała funkcjonować jako modelka… Pozowanie sprawia mi ogromną frajdę, zwłaszcza gdy powstają pojechane rzeczy i na zdjęciach przekraczamy granice, mieszamy różne idee, kultury, style. Na korcie występuję w jednym stroju nawet przez parę miesięcy, a do tego bywam tam pokazywana w trudnych sytuacjach – spocona, zmęczona, zła. Z kolei podczas sesji zdjęciowej mogę się zaprezentować zupełnie z innej strony.
Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie sztuką?
Od szóstego roku życia moje życie kręciło się wokół tenisa, większość czasu i energii poświęcałam właśnie temu. Nie miałam wielu okazji, by formalnie zgłębiać inne dziedziny, ale sztuka zawsze mnie fascynowała – podziwiam ją z perspektywy widza, który chce odkrywać i uczyć się czegoś nowego. Moja wiedza o modzie, literaturze czy poezji jest na poziomie podstawowym, ale czuję, że jestem bardzo empatyczna i te rzeczy głęboko mnie poruszają. W sztuce nie muszę być zawsze silna, jak na korcie. Mogę odkrywać swoją wrażliwą stronę, eksplorować emocje i delikatność, co stanowi piękny kontrast do świata profesjonalnego sportu.
Wiele mówi się też o twoim poczuciu humoru…
Staram się żartować przede wszystkim z siebie oraz sytuacji, które mnie bezpośrednio dotyczą. Myślę, że taki rodzaj humoru jest najbardziej bezpieczny i jednocześnie może przemawiać do każdego, kto ma dystans do siebie. Wiem, że żarty bywają delikatną sprawą i łatwo kogoś niechcący urazić, dlatego wybieram autoironię – to pozwala mi budować pozytywną atmosferę bez ryzyka, że ktoś poczuje się dotknięty. Czasem śmiech to najlepszy sposób na rozładowanie napięcia i pokazanie, że jestem zwykłą osobą, która również potrafi śmiać się ze swoich słabości.
Obecnie żartowanie jest dużo bardziej ryzykowne niż kiedyś.
Masz rację. Dla mnie humor zawsze stanowił sposób na budowanie mostów, a nie murów – powinien łączyć, nie dzielić. Wierzę, że żarty mogą być świetnym narzędziem do rozładowania napięcia i czasem nawet do rozpoczęcia rozmowy na trudniejsze tematy. Niestety, mam wrażenie, że niektórzy odrzucają takie rozumienie humoru i doszukują się problemu tam, gdzie go nie ma. Staram się jednak pozostawać wierna swojemu stylowi.
Nie każdy rozumie lub toleruje ironię.
To prawda. Biorę to pod uwagę, publikując żartobliwe posty. Mam świadomość, że mogą wywołać różne reakcje. Liczę się z konsekwencjami i wiem, że czasem coś, co miało być zabawne, może zostać odebrane inaczej. Uczę się na swoich błędach i są żarty, których już nie powtórzę. Mimo wszystko nie potrafię jednak żyć całkowicie na poważnie. Humor jest częścią mojej osobowości oraz sposobem, by rozjaśniać trudniejsze dni – i tego nie chcę zmieniać.
View this post on Instagram
Magda Linette – tenisistka, reprezentantka Polski na Igrzyskach Olimpijskich 2016, 2020 i 2024, wielokrotna zwyciężczyni turniejów WTA i ITF.
FacebookInstagramTikTokX

Polecane

10 powodów, dla których warto kupić 121. numer K MAG-a „Babylon”

10 powodów, dla których warto kupić 121. numer K MAG-a „Babylon”

Ofelia: „Nie jest to mój czas na miłość” [WYWIAD I SESJA]

Ofelia: „Nie jest to mój czas na miłość” [WYWIAD I SESJA]

Łukasz Simlat: „W Polsce mamy tendencję do myślenia, że komedia musi być prosta, a dowcip zerojedynkowy” [WYWIAD I SESJA]

Łukasz Simlat: „W Polsce mamy tendencję do myślenia, że komedia musi być prosta, a dowcip zerojedynkowy” [WYWIAD I SESJA]

Nowa definicja współczesnego obuwia. VEJA i BIMBA Y LOLA wspólnie reinterpretują sneakersy

Nowa definicja współczesnego obuwia. VEJA i BIMBA Y LOLA wspólnie reinterpretują sneakersy

To mięso powoduje demencję. Nowe, szokujące badania

To mięso powoduje demencję. Nowe, szokujące badania

Viralowe promo 2. sezonu „Rozdzielenia” – aktorzy i biuro z serialu na Grand Central [WIDEO]

Viralowe promo 2. sezonu „Rozdzielenia” – aktorzy i biuro z serialu na Grand Central [WIDEO]

Polecane

10 powodów, dla których warto kupić 121. numer K MAG-a „Babylon”

10 powodów, dla których warto kupić 121. numer K MAG-a „Babylon”

Ofelia: „Nie jest to mój czas na miłość” [WYWIAD I SESJA]

Ofelia: „Nie jest to mój czas na miłość” [WYWIAD I SESJA]

Łukasz Simlat: „W Polsce mamy tendencję do myślenia, że komedia musi być prosta, a dowcip zerojedynkowy” [WYWIAD I SESJA]

Łukasz Simlat: „W Polsce mamy tendencję do myślenia, że komedia musi być prosta, a dowcip zerojedynkowy” [WYWIAD I SESJA]

Nowa definicja współczesnego obuwia. VEJA i BIMBA Y LOLA wspólnie reinterpretują sneakersy

Nowa definicja współczesnego obuwia. VEJA i BIMBA Y LOLA wspólnie reinterpretują sneakersy

To mięso powoduje demencję. Nowe, szokujące badania

To mięso powoduje demencję. Nowe, szokujące badania

Viralowe promo 2. sezonu „Rozdzielenia” – aktorzy i biuro z serialu na Grand Central [WIDEO]

Viralowe promo 2. sezonu „Rozdzielenia” – aktorzy i biuro z serialu na Grand Central [WIDEO]