Młody biznesmen, Piotr Langer, odziedziczył holding finansowy po tragicznie zmarłym ojcu. W czasie wolnym od pracy Piotr oddaje się swojej wieloletniej pasji – jest nieuchwytnym seryjnym mordercą. Od lat bezskutecznie ścigają go prokuratorzy Paderborn (Piotr Adamczyk) oraz Siarka (Magdalena Boczarska).
Pewnego dnia w jego życiu pojawia się zachwycająca kobieta – Nina (Julia Pietrucha), która, aby przyciągnąć uwagę Langera i zbliżyć się do niego, zjawia się na jego gali charytatywnej. Wkrótce potem wdaje się w niebezpieczną grę i związek z Langerem, co nie ułatwia jej szukania dowodów na to, że jest on seryjnym mordercą…
Dziennikarze otrzymali przedpremierowy dostęp do czterech pierwszych odcinków (łącznie jest sześć), a nowe odcinki pojawiają się co czwartek. Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Zacznijmy od pozytywów. Jakub Gierszał jest magnetyczny jako Piotr Langer. To on gra tutaj pierwsze skrzypce i ten serial zdecydowanie należy do niego. Postać Langera jest komiksowo przerysowana – nasz bohater kolekcjonuje Beksińskiego, ma playlistę do pracy, kupuje lilie, dysponuje armią ludzi i i jest bajecznie bogaty. Ale to działa, bo Gierszał ma świetny warsztat i widać, że bawi się swoją postacią.
Na ekranie Gierszałowi partneruje mu charyzmatyczna Julia Pietrucha w roli Niny Pokory, która daje radę dotrzymać mu kroku. W rolach drugoplanowych występuje duet Boczarska & Adamczyk. Ona jest twardą prokuratorką, on dostarcza comic relief i powoduje salwy śmiechu. Fajnie wypadają również pomocnicy Langera i Pokory, czyli Kamil Nożyński oraz Mila Janowska. Bardzo fajnym akcentem jest również gościnne cameo samego Remigiusza Mroza (tego chyba nikt się nie spodziewał!). Obsada jest cudowna, Gierszał jest cudowny, wszyscy robią, co mogą, ale mimo to coś poszło nie tak.
Największą wadą serialu jest niestety kiepski scenariusz. Wydarzenia lecą łeb na szyję, trudno połapać się z osią czasu, postacie są namalowane przeraźliwie grubą kreską i ogólnie nie trzyma się to za bardzo kupy. Ja rozumiem, że to jest fikcja, że storytelling i że nie wszystko musi być wiarygodne, ale są jakieś granice. Tutaj już nawet nie można mówić o przymknięciu oka, tylko zamknięciu oczu i wyrzuceniu jakiejkolwiek logiki za okno. Skoro Nina Pokora i Siarka tyle czasu przygotowywały się do dorwania Langera, to dlaczego jej przykrywka tak szybko została odkryta? Skoro Langer jest taki inteligentny i nieuchwytny, to dlaczego podczas pierwszego spotkania dał się unieszkodliwić i skuć nowo poznanej dziewczynie? Sposób poprowadzenia relacji Langera i Pokory budzi z kolei skojarzenia z „50 twarzami Greya”. Piękne kadry, piękne wnętrza, piękni ludzi, tylko mało w tym przekazu czy nawet rozrywki. I wiecie, to nawet mogłoby się obronić, gdyby była w tym wszystkim jakąkolwiek samoświadomość gatunkowa. Jestem zaskoczona, że twórcy nie obrazki ścieżki czarnej komedii, jak np. w „Dexterze”, bo postać Langera aż się o to prosi.
Oczywiście – sześć odcinków to mało, ale wystarczająco, żeby zbudować dobrą historię. Pierwszy przykład z brzegu: nowy hit Netflixa, czyli miniserial „Syreny”, który mieści się w pięciu. A z polskiego podwórka? Proszę bardzo: „Absolutni debiutanci” Kamili Tarabury i Niny Lewandowskiej z Martyną Byczkowską, Bartkiem Deklewą i Janem Sałasińskim. Czyli jednak się da. Natomiast jeśli chodzi o „Langera”, to wielka szkoda, bo sama historia jest naprawdę intrygująca i ma ogromny potencjał. W tym wypadku jednak zawiodła realizacja... Dla popisu aktorskiego Gierszał warto ten serial obejrzeć, lecz w ogólnym rozrachunku „Langer” to średniak.
![Jakub Gierszał jest wybitny jako Langer i dla niego warto ten serial obejrzeć [RECENZJA]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/683d911256a53d0ec2b93218/langerrr.jpeg)
