Advertisement

Festiwal Filmowy Pięć Smaków – o kinie azjatyckim rozmawiamy ze współorganizatorem, Marcinem Krasnowolskim

Autor: Agnieszka Sielańczyk
07-11-2024
Festiwal Filmowy Pięć Smaków – o kinie azjatyckim rozmawiamy ze współorganizatorem, Marcinem Krasnowolskim
Festiwal Filmowy Pięć Smaków od lat budzi zainteresowanie wsród polskich widzów, prezentując wysokiej jakości filmy gatunkowe i odważne kino autorskie Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Czym zaskoczy nas w tym roku?
Program festiwalu opiera się głównie na filmach, które są mało znane w Polsce i niedostępne w kinowej dystrybucji. To zarówno ambitne kino autorskie, jak i najlepsze filmy o dużym potencjale komercyjnym. Każda edycja festiwalu ma swojego patrona i osobną identyfikację graficzną. 18. edycja Pięciu Smaków nawiązuje do dalekowschodniego kalendarza lunarnego i znaków zodiaku – 2024 rok obchodzony jest jako Rok Drewnianego Smoka.
Co pandemia zmieniła w kinie azjatyckim, co przekłada się na festiwal?
Marcin Krasnowolski: Wydaje mi się, że to samo co w kinie nieazjatyckim – a więc zmieniła całą branżę audiowizualną i osłabiła jej kinową odnogę. Okazało się, że ludzie mogą i lubią oglądać filmy czy seriale w domu, więc budżety w dużej mierze przesunęły się w stronę streamingu. Po pandemii kina nie wróciły już do formy sprzed roku 2020. Nam to utrudnia poszukiwanie dobrych filmów do programu, przede wszystkim tych komercyjnych, ponieważ konkurujemy właśnie z platformami streamingowymi.
18. edycja festiwalu – jak zmieniał się na przestrzeni lat w kontekście rosnącego zainteresowania Azją i jej kulturą?
Festiwal na pewno rośnie, zyskuje na popularności i gromadzi coraz większą widownię. Momentem przełomowym była edycja z 2020 roku, kiedy przenieśliśmy się (już na stałe) do on-line’u. Zyskaliśmy nową publiczność, docieramy do każdego miejsca w Polsce. To otwarło zupełnie nowe możliwości, z których coraz lepiej korzystamy.
To właśnie Azja kształtuje obecnie współczesne kino. Są to ogromne rynki, o których jednak wciąż niewiele się mówi w Polsce. Dlaczego?
Przede wszystkim wynika to z lenistwa i ignorancji osób, które zajmują się zawodowo kreowaniem trendów kulturowych (a więc np. dystrybutorów czy krytyków). W Polsce wciąż pokutuje stary podział na kino europejskie (artystyczne) i hollywoodzkie (gatunkowe), Azja nie jest w tym dyskursie uwzględniona, jest traktowana niesłusznie jako coś osobnego.
Całe szczęście, dystrybucja kultury zmieniła się w ostatnich latach na bardziej demokratyczną i np. dzięki streamingowi widzowie mają szansę oglądać i doceniać azjatycką rozrywkę na co dzień.
Budżety branży filmowej obecnie przesuwają się w na całym świecie w stronę streamingu. Czy rynek azjatycki również jest częścią tych zmian?
Tak, oczywiście. Streaming zasysa bardzo wielu twórców i aktorów, którzy wcześniej pracowali przy filmach kinowych. Sprawia to, że do kin trafia coraz mniej filmów, które mają szansę odnieść znaczący sukces kasowy. Widać to bardzo dobrze np. po koreańskim box offisie, który jest cieniem tego sprzed roku 2020.
Czy w nowych filmach azjatyckich słychać echa zmieniających się stosunków USA z Chinami?
Tak, widać to bardzo wyraźnie w chińskich blockbusterach, które powstają na zamówienie Komunistycznej Partii Chin. Od paru ładnych lat USA są tam jawnie przedstawiane jako przeciwnik. Często akcja tych filmów dzieje się w przeszłości, np. podczas Wojny Koreańskiej – dobrzy chińscy wojacy strzelają w nich do złych żołnierzy amerykańskich.
Jakie są najważniejsze obecnie tematy/trendy w kinie azjatyckim?
Jest to bardzo trudne pytanie. Myślę, że przede wszystkim trendem, który króluje wszędzie jest skupienie się na streamingu, który pozwala na dotarcie do widzów na całym świecie w tym samym momencie.
Nowe Kino Azji, czyli sekcja konkursowa festiwalu to swoisty barometr nastrojów w tym regionie. Jakie zmiany czy tendencje widać w tym roku?
W tym roku widać przede wszystkim, że te filmy wracają do przeszłości, poruszają tematy związane z historią poszczególnych krajów. Jak wytłumaczył mi reżyser „Kundla”, jednego z naszych konkursowych filmów, jest tak dlatego, że scenarzyści mieli podczas pandemii szansę usiąść i pomyśleć nad czasami minionymi. Teraz oglądamy tego efekty.
Odrestaurowana klasyka – wciąż zastanawiam się, co takiego stanowi o tym, że publiczność tak chętnie ogląda stare filmy? Często po raz kolejny.
Bardzo nas cieszy, że publiczność Pięciu Smaków tak żywiołowo reaguje na klasykę. Myślę, że wynika to po prostu z jakości tych filmów – często stanowią najbardziej wartościowa część programu. Spotkania z tymi filmami po latach pozwalają odczytać je na nowo, w kontekście dzieł współczesnych – to bardzo odświeżające przeżycie.
W ramach sekcji Portret w tym roku retrospektywa Stanleya Kwana, wybitnego hongkońskiego autora filmowego. Czy to tęsknota za dawnym kinem z Hong Kongu?
Co roku staramy się uwzględnić sekcję hongkońską w programie, ponieważ mamy poczucie, że jest to niezwykle ciekawa kinematografia, w Polsce kompletnie nieodkryta. Stanley Kwan jest twórcą nietypowym, jego autorskie kino, skupione przede wszystkim na postaciach kobiecych, zdecydowanie wyróżniało się wśród setek filmów akcji, które królowały na hongkońskich ekranach. Kwan cieszył się powszechną sympatią i szacunkiem, występowały u niego największe hongkońskie gwiazdy, co jest kolejnym powodem, żeby jego filmy oglądać.
fot. kadr z filmu „Pożyczony czas” Stanleya Kwana
Filmy, z której festiwalowej sekcji najbardziej spodobają się amatorom komercyjnej rozrywki w kinie?
Bez wątpienia najbardziej komercyjne filmy znajdują się w sekcji Asian Cinerama, która jest pewną przeciwwagą konkursu. Mamy tutaj np. „Alienoida” – szaloną, dwuczęściową przygodę prosto z Korei Południowej, w której spotykają się świat fantasy i science-fiction. Wartki scenariusz, setki znakomitych pomysłów, efekty specjalne i znakomici aktorzy – „Alienoid” to sztos. Polecam także gorąco „Zmierzch wojowników: Miasto za murami” – jeden z najlepszych hongkońskich akcyjniaków ostatnich lat, a z drugiej strony „Shambhalę” – medytacyjny film drogi z Nepalu.
fot. kadr z filmu „Shambhala”
I na koniec przewrotnie – film otwarcia. Dlaczego ten tytuł otworzy tegoroczną edycję Pięciu Smaków?
„Pamiętnik z dzieciństwa” to bardzo mocny i poruszający debiut z Hongkongu, od początku mieliśmy poczucie, że to właśnie on powinien otworzyć 18. Pięć Smaków.
Marcin Krasnowolski – filmoznawca i dziennikarz, selekcjoner i współorganizator Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. Specjalizuje się w kinie azjatyckim (głównie hongkońskim i południowokoreańskim), pracuje w międzynarodowej produkcji telewizyjnej.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement