„Ta interaktywna i jednocześnie refleksyjna praca prowadzi uczestników przez symulowaną deeskalację życia, od zatrzymania akcji serca, po śmierć mózgu” głosi oficjalny opis na stronie galerii.
W rozmowie z „The Australian” 51-letni Gladwell zwraca uwagę, że zmierzenie się ze śmiercią nie musi być ponurym doświadczeniem.
Do stworzenia wynalazku zainspirowali go filozofowie tacy jak Jean Baudrillard, Michel Foucault and David Chalmers. Jak donosi „The New York Post”, podejście artysty do świata zmieniło się pod wpływem jego syna, 11-letniego Zeno. Posiadanie dziecka wpłynęło na prace Gladwella i sprawiło, że nagle życie stało sie kruche i delikatne, a on sam zaczął myśleć o śmierci w zupełnie inny sposób, niż dotychczas.
A jak wygląda korzystanie z symulatora śmierci? To proste. Ochotnik kładzie się na łóżku szpitalnym, a następnie zakłada gogle VR. Zostaje także podłączony do specjalnej aparatury, monitorującej pracę serca i parametry życiowe.
Symulator śmierci budzi ogromne emocje na TikToku, ale zdania są podzielone. Część użytkowników nie kryje fascynacji pomysłem Gladwella, podczas gdy inni podchodzą do symulatora ze sceptycyzmem i strachem.