„Nie bierzcie Tylenolu. Po prostu go nie bierzcie. Walczcie jak diabli, żeby go nie brać” powiedział prezydent.
Obok niego stali sekretarz zdrowia Robert F. Kennedy Jr., dyrektor NIH Jay Bhattacharya i administrator Mehmet Oz – postaci, które mogłyby się pojawić w jednej z tych produkcji Netflixa o niebezpiecznych eksperymentach medycznych.
Kennedy Jr., potomek dynastii politycznej, która przeszła metamorfozę od liberalnego establishmentu do kontrowersyjnego aktywizmu przeciwko szczepieniom, stanął u boku Trumpa niczym mentor w filmie o odkryciu, które wstrząśnie światem.
„Zbyt długo rodziny były pozostawione bez odpowiedzi, gdy wskaźniki autyzmu gwałtownie rosły” mówił z przekonaniem kogoś, kto odkrył Świętego Graala medycyny.
Administracja prezentuje liczby: wzrost zachorowań na autyzm o prawie 400% od 2000 roku, obecnie dotykający 1 na 31 amerykańskich dzieci. To statystyki godne filmu katastroficznego, tyle że w rzeczywistości wzrost ten eksperci przypisują przede wszystkim poszerzeniu kryteriów diagnostycznych i zwiększonej świadomości zaburzenia, a nie jakiejś tajemniczej trucizny w apteczkach.
czytaj także:Po tym filmie nie zaśniesz. Nowy, przerażający dokument Netflixa [TRAILER]
Naukowa kontra
Odpowiedź społeczności medycznej była natychmiastowa:
„Najlepsze dowody nie wykazują związku między Tylonolem a autyzmem. Społeczność medyczna, społeczność naukowa ma ten sam konsensus: że Tylenol, paracetamol, jest bezpieczny w ciąży” stwierdziła dr Céline Gounder z CBS News, reprezentująca konsensus naukowy.
Amerykańskie Kolegium Położników i Ginekologów zareagowało oświadczeniem, które brzmiało jak komunikat kryzysowy:
„Bardzo niepokojące jest to, że nasze federalne agencje zdrowia są gotowe złożyć oświadczenie, które wpłynie na zdrowie i dobro milionów ludzi bez wsparcia wiarygodnych danych".
Dr Steven J. Fleischman, prezes organizacji, nie przebierał w słowach: dzisiejsze ogłoszenie HHS nie jest poparte pełną gamą dowodów naukowych i niebezpiecznie upraszcza wiele złożonych przyczyn wyzwań neurologicznych u dzieci.
Luki w fabule
Trump mówił o społecznościach, które „nie mają dostępu do tego leku" i „nie mają autyzmu", powołując się na Amiszów i Kubańczyków. Problem w tym, że badania pokazują, że autyzm dotyka zarówno społeczności Amiszów, jak i dzieci urodzone na Kubie.
Prezydent przedstawił także rozwiązanie: leucovorin, lek przeciwnowotworowy, który ma pomagać w niektórych objawach autyzmu. FDA opublikowało dziś w Federal Register zawiadomienie o aktualizacji etykiety leucovorinu dla niedoboru kwasu foliowego w mózgu, który został powiązany z autyzmem. W rzeczywistości leucovorin był badany w małych grupach pacjentów, a jego skuteczność pozostaje ograniczona i niepotwierdzona na szeroką skalę.
Odpowiedź producenta leku
Kenvue, producent Tylenolu, zareagowało:
„Wierzymy, że niezależna, rzetelna nauka jasno pokazuje, że przyjmowanie paracetamolu nie powoduje autyzmu".
Firma dodała na swojej stronie internetowej sekcję odnoszącą się do „ostatnich doniesień medialnych", zapewniając, że nie ma udowodnionego związku między przyjmowaniem paracetamolu a autyzmem.
Podczas gdy Trump prezentował swoje teorie, prawdziwe badania naukowe opowiadają znacznie bardziej skomplikowaną historię. Przegląd 46 badań opublikowany w czasopiśmie Environmental Health w zeszłym miesiącu, współautorstwa naukowców z Uniwersytetu Harvarda i Icahn School of Medicine w Mount Sinai, wnioskował, że chociaż dane są mieszane, warto ostrzegać kobiety w ciąży przed potencjalnym ryzykiem przyjmowania Tylenolu.
Jednak wielu badaczy autyzmu sugerowało, że metodologia tej publikacji podważa jej zdolność do formułowania takich twierdzeń. Większe, bardziej wymagające badania nie wykazały silnego związku. Brytyjska Agencja Regulacji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej wydała oświadczenie:
„Na podstawie rygorystycznej oceny najlepszych dostępnych dowodów naukowych nadal rekomenduje paracetamol podczas ciąży, gdy jest stosowany zgodnie z zaleceniami”.
W tej historii nie ma prostych odpowiedzi ani szczęśliwego zakończenia – tylko kolejny rozdział w długiej sadze amerykańskiej polityki zdrowotnej, gdzie nauka miesza się z polityką, a rodzice muszą nawigować między sprzecznymi narracjami o zdrowiu swoich dzieci. A prawda pozostaje gdzieś pośrodku, ukryta między wierszami raportów naukowych i politycznymi oświadczeniami.