60 najlepszych albumów 2025 roku według naszego naczelnego Mikołaja Komara

31-12-2025 • 7 min czytania

fot. materiały prasowe

To był dla mnie rok bardzo wielu zmian, w tym niestety kilku smutnych a nawet tragicznych, na szczęście były i te dobre. Zarówno w jednych, jak i drugich towarzyszył mi stale mój najwierniejszy kompan – muzyka.

Wiele osób to dziwi, ale ja najskuteczniej pokrzepiam się płytami pełnymi smutku i melancholii, a nie skocznymi rozweselaczami. W ogóle dla mnie w muzyce najważniejsza jest melodia, przestrzenność, głos i klimat aniżeli teksty, bo na nich skupiam się na szarym końcu, jak mnie te pierwsze odpowiednio zaczarują. 2025 to rok, w którym po raz pierwszy triumfował hiphop, ale jak to u mnie bywa, nie ten komercyjny, bo mam alergię na autotune'y i trapy, tylko ten autentyczny, zakorzeniony w klasyce. To był również rok, w którym moje ukochane bandy zaprezentowały swoje nowe kawałki - Nine Inch Nails,

The Cure czy Depeche Mode, niestety bez premierowych studyjnych płyt, więc ich tu nie ma. Chyba jednak najbardziej cieszy mnie fakt, albo raczej kontynuacja pewnej tendencji z zeszłego roku, że młodzi idą w gitary, punk rock, ale i folk rock czy nowe indie… Wybija się mieszanie gatunków, eksperymenty, zabawa. Elektronika bardziej jako narzędzie, sporo kosmicznych patentów przenosi różnorodnych artystów do innych wymiarów… Słuchałem w tym roku o wiele mniej nowych produkcji w porównaniu do poprzednich, dominowały te stare ulubione, ale te już tradycyjne 60 wykroiłem. Jak zawsze podkreślam - to nie jest zestawienie wszystkich albumów, które wyszły, tylko tych, które z nowości w tym roku subiektywnie wybrałem.

Z rozkoszą usłyszę o Waszych typach i może poznam jakieś przegapione krążki perły! Piszcie, komentujcie, zagadujcie. Niech muza będzie z nami! Nieco wzniośle, ale życie z nią jest po prostu pełniejsze, do siego 2026go moi drodzy!

mikolaj komar