„Primal" na HBO Max to najważniejsza animacja naszych czasów

19-09-2022
„Primal" na HBO Max to najważniejsza animacja naszych czasów
fot. „Primal"
Animacje autorstwa Genndy’ego Tartakovsky’ego stanowią dość ważny element kulturowego rozwoju wielu milienialsów na całym świecie. Bo kto nie pamięta czasu spędzonego na oglądaniu „Atomówek”, „Laboratorium Dextera” czy też absolutnie kochanego przeze mnie „Samuraja Jacka”?
Na całe szczęście artysta taki jak Genndy nie wie, co to jest wypalenie zawodowe i w 2019 roku dzięki stacji Adult Swim dał nam jedną z najważniejszych i najlepszych kreskówek XXI wieku, nagrodzone pięcioma statuetkami Emmy „Primal”.
Od razu trzeba jasno powiedzieć, że „Primal” mimo kolorowej kreski i barwnego, wciągającego świata nie jest w żadnym wypadku animacją przeznaczoną dla młodszego widza. To brutalna, pełna smutku i goryczy historia o przetrwaniu, stracie i nakręcającej się, bezsensownej spirali przemocy. To historia o dwóch istotach, które po tragicznej śmierci najbliższych, znajdują wspólną nić porozumienia w dziwacznym świecie, w którym wspólnie egzystują krwiożercze dinozaury, prehistoryczne bestie i fantazyjne potwory z piekła rodem.
Składająca się na 20 odcinków dwóch sezonów fabuła kreskówki, skupiona jest wokół Fanga i Spear’a (po polsku Kła i Włóczni). Ten pierwszy jest drapieżnym dinozaurem, drugi prymitywnym jaskiniowcem. Obaj stracili swoje rodziny, obaj nie stronią też od brutalnej przemocy, która wydaje się jedynym prawem rządzącym w tym dziwacznym, pełnym niebezpieczeństw świecie.
Jest między nimi silna więź, przypieczętowana smutkiem związanym ze stratą najbliższych, która pomimo całkowitego braku dialogów, autentycznie przelewa ich relację na widza. Ich komunikacja ograniczona jest do pomruków, chrząknięć i przede wszystkim czynów. Dbają o siebie wzajemnie, bo tylko to im pozostało. Dlatego też epizodyczna struktura sezonu pierwszego, w którym nasz duet co odcinek stawić czoła musiał nowemu zagrożeniu, symbolicznie przypieczętowała ich przyjaźń. Ale Tartakovsky nie byłby sobą, nie dając nam mocnego niczym pierwotna siła jaskiniowca cliffhangera na koniec pierwszej serii.
Zakończony właśnie sezon drugi jest być może najważniejszym serialem, jaki ukazał się w tym dziesięcioleciu! Uwierzcie mi na słowo, nikt jeszcze w tak dosadny sposób nie zdołał przekazać nam prawdy o ludzkim jestestwie, jak właśnie autor „Primal”. Każdy odcinek to nie tylko wizualna uczta dla wszystkich fanów podciągniętej do rangi sztuki ekranowej przemocy, ale również cegiełka składająca się na łamiącą serce historię. Jej sercem są małe, wydawać by się mogło nic nieznaczące elementy, które ostatecznie stają się zapalnikami do rzeczy wielkich i epickich. Warto zatem oglądać serial w pełnym skupieniu, gdyż pozorne drobnostki mogą stanowić o być albo nie być ekranowych postaci.
Miło jest widzieć serial, który nie traktuje swojego odbiorcy jak głupka. Relacja człowieka i dinozaura ma swój baśniowy charakter, jednak niepozbawiona jest naturalnego czynnika. Wraz z rozwojem historii widzimy, jak mimo wszystko między bohaterami tworzy się pewna granica. Człowiek to w końcu istota społeczna, którą ciągnie do interakcji z innymi, dinozaur to zwierzę, które mimo wszystko nie potrafi sprzeciwić się swoim instynktom. W „Primal” przybiera to wręcz wymiar filozoficzny, choć jak już wspomniałem, nic nie jestem nam tutaj wyłożone wprost poprzez zbędną i nachalną ekspozycję. Jest może jeden odcinek, który w „ludzkim” języku daje nam wykład z darwinizmu, ale to wyjątek od reguły.
Wróćmy jeszcze do wykreowanego przez Tartakovsky’ego świata. Ten widocznie inspirowany jest twórczością Franka Frazetty, amerykańskiego plastyka o włoskich korzeniach, który zasłynął z pulpowych okładek do wielu powieści fantasy, w tym cyklu o Conanie Cymeryjczyku. W tym wymiarze na równi egzystują ze sobą ludzkie społeczności na różnych fazach rozwoju, od prymitywnych jaskiniowców, przez Egipcjan, na późnym średniowieczu kończąc. Czy taki popkulturowy koktajl przejdzie nam przez gardło? Przejdzie, jeszcze poprosimy o dolewkę! Artystyczna wizja Genndy’ego spaja bowiem to wszystko we wspólny krajobraz, który z czystym sercem oprawiłbym sobie w ramkę i powiesił na ścianie w moim domu.
Tartakovsky wniósł swoim „Primal” tyle świeżości - i to w każdym aspekcie - do współczesnej popkultury, że z czystym sercem nazwać go mogę artystą kompletnym. Jeśli nie przekonuje Was fakt, że w sieci serial ten często promowany jest jaka eksploatacyjna rozwałka z dinozaurami w roli głównej, to naprawdę odpalcie HBO Max i dajcie szansę ten wspaniałej animacji. To tylko 20 minut składające się na każdy odcinek, a być może przeżyjecie swoiste katharsis.
tekst: Oskar Dziki /Wild Weekly/
FacebookInstagramTikTokX