Jedną z takich specyficznych subkultur, która szturmem podbiła serca nastoletnich dziewczyn jest tak zwane „coquette girl aesthetic” – czyli po prostu kokietki. TikTokowe kokietki odznaczają się przede wszystkim zamiłowaniem do Lany Del Rey, filmów Sofii Coppoli i książki „Lolita.” Uwielbiają koronkowe bluzeczki, buty w stylu mary jane i kosmetyki marki Dior, a ich ulubioną celebrytką jest m.in. odznaczająca się delikatną, dziewczęcą urodą Lily-Rose Depp. Jednymi słowy kochają wszystko, co delikatne, „dziewczęce” i niewinne.
Z pozoru nieszkodliwe zainteresowanie, zmienia się jednak momentami w poglądy dość ekstremalne i niebezpieczne, a powiązanie tego konkretnego stylu z dość mocno określonym typem urody (drobna, blada blondynka o wielkich oczach), prowadzi do wykluczenia osób różnych kolorów skóry i gloryfikacji zaburzeń odżywiania. Zafascynowanie pierwszymi albumami Lany Del Rey i nieprawidłowa interpretacja książki Nabokova, spowodowana niefortunną filmową adaptacją, skutecznie zaburzają młodym postrzeganie relacji romantycznych, a słowa takie jak lolita czy nimfetka nie kojarzą się już tak negatywnie, a wręcz przeciwnie. Wydawać by się mogło, że robimy krok wstecz i po raz kolejny wracamy do czasu nadmiernej seksualizacji dziewictwa i wizerunku młodych, niewinnych dziewcząt, a może tak naprawdę nigdy stamtąd nie wyszliśmy?
‘God knows I live, God knows I died, God knows I begged” śpiewa Lana Del Rey w piosence „God knows I tried.” I tu do czynienia mamy z kolejnym, niedawnym zainteresowaniem coquette girls – chrześcijaństwem, a dokładniej jego rzymskokatolickim odłamem. Jednak co takiego w religii miałoby tak pociągać młode dziewczyny? Czy jest to jej imponująca sztuka sakralna, która faktycznie na przestrzeni wieków zgromadziła robiący wrażenie zbiór obrazów, rzeźb i budynków autorstwa największych artystów? Czy może jednak jest ta mniej barwna strona katolicyzmu odznaczająca się gloryfikacją cierpienia, przekonaniem o marności człowieka i lekką obsesją na punkcie „czystości”, niewinności i Marii z Nazaretu, która dla wierzących jest wzorem kobiecego ideału – pokorna dziewica matka znosząca po cichu wszystkie spadające na nią niesprawiedliwości? O dziwo, a może i nie – to właśnie ten drugi czynnik budzi w coquettes takie zainteresowanie – wizja pokornej, delikatnej żony znoszącej cierpliwie cały ból zadawany jej przez najbliższych wygląda w ich wyobrażeniach niezwykle romantycznie, a naseksualizowane przez różnorakie media cechy takie jak wstydliwość i niewinność sprawiły, że coquettes wyprzedziły o krok swoich katolickich kumpli i rozpoczęły internetową sprzedaż rozgrzeszeń – za jedyne 5 dolarów w internetowym serwisie sprzedażowym Depop, zakupić możecie prywatną wirtualną spowiedź wraz z rozgrzeszeniem i pokutą. Nie udzieli wam go jednak ksiądz, a jedna z dziewczyn – choć może to i lepiej.