Pracownicy twierdzą, że dzięki inicjatywie odczuwają duży komfort psychiczny. Jeśli danego dnia bóle miesiączkowe są wyjątkowo nieznośne, można skorzystać z urlopu menstruacyjnego. Bez wstydu i bez oceniana.
Gdy More Bananas zamieściło na Facebooku post podsumowujący projekt, na agencję wylał się hejt. „O kurde... wystarczy, że przez jeden dzień będę identyfikował się jak kobieta, powiem, że mam menstruację i dostanę urlop!”, „Fajna dyskryminacja. Ciekawe, jakiej płci są osoby, które nadrabiają straty w firmie za te „osoby menstruacyjne”, „Potem facet tyra do 67 roku życia, żeby debile się mogli bawić”, „I znowu kolejne przywileje, a potem narzekają, że mniej zarabiają. I dobrze, bo są mniej opłacalne dla pracodawcy” - to tylko niektóre komentarze. Bardzo często przewijało się również pytanie: „Czemu nie wprowadziliście urlopów masturbacyjnych?”.
Agencja jednak się tym nie przejmuje i dalej robi swoje. Jak podkreśla, wprowadzenie urlopu menstruacyjnego nie wpłynęło negatywnie na jakość pracy.
„Czy wprowadzanie takiego urlopu tylko dla osób menstruujących jest sprawiedliwe? Jak najbardziej tak! Po równo nie zawsze znaczy sprawiedliwie. Ponadto, jeżeli ktoś się źle czuje — i nie menstruuje — wystarczy porozmawiać jak człowiek z człowiekiem [...]. Dbamy o dobro pracowników niezależnie od stanu jajników [...]. Absencja pracownika nie wpływa na pracę agencji. Da się to po ludzku poukładać” podsumowuje Anna Ledwoń-Blacha, creative owner.