Nasze numery
#71 #TOPGUN mobile





#71 #TOPGUN
Jak to ładnie podsumował mój zastępca Janusz Noniewicz, w tym wydaniu jesteśmy bardzo dosłowni. „Top Gun” potraktowaliśmy wprost i cały numer jest na temat. Oczywiście nie piszemy o samym filmie, ale o tym, z czym ten kultowy dla wielu film się tak naprawdę kojarzy. Wyszliśmy z założenia, że ta ikoniczna już w kinie rywalizacja głównego bohatera granego przez Toma Criuseʼa i jego wingmana – w tej roli Val Kilmer, to rewelacyjny i jakże aktualny wątek wyjęty z życia. Otóż takie „chłopięce zabawy” to dzisiaj bardzo powszechne zjawisko bez rozróżnienia na płeć. Wszyscy mamy potrzebę sprawdzania się. Kochamy rywalizację, szukamy kompanów, chcemy tej zabawy. Jedni oczywiście odnajdują to w pracy, ale coraz więcej osób spełnia się poza nią. „Top Gun” w wydaniu KMAG-owym to właśnie wybrani ludzie i ich nieprzeciętne fascynacje. Ja sam przyznaję się do gry w kapsle czy w noża, o kolekcjonowaniu puszek i katalogów samochodowych za młodu nie wspominając. Zresztą to kolekcjonowanie zostało mi do dzisiaj, tyle że zamieniło się w zbieranie magazynów z całego świata czy płyt, filmów i albumów. Nasi wybrani bohaterowie bawią się nietuzinkowo. I tu nie ma podziałów na wiek, wygląd czy styl. Podczas tych zabaw spotykają się ludzie z różnych światów i to właśnie jest najpiękniejsze. Chłopięcy świat to również gadżety czy raczej gadżetomania. Jeden z naszych autorów zrobił subiektywną selekcję tego, co według niego jest na czasie. Sprawdzamy również, jak sam film utrwalił się w świadomości od strony estetycznej i mody. Bo przecież jasne skojarzenia – skórzana kurtka pilotka czy słoneczne okulary Ray-Bana – utrwaliły się właśnie po „Top Gunie”. A sam Tom Cruise czy Val Kilmer stali się posągowymi wręcz wzorcami-idolami na lata. Takim bohaterem, który jednocześnie uosabia ducha rywalizacji i „chłopięcych zabaw”, jest Darek „Tiger” Michalczewski. Rozmawiamy z nim o tej walce wręcz, a także o tej słowem. Same kadry z filmu w piękny sposób zinterpretował Adam Pluciński w podwójnej sesji modowej. Pierwsza skupiająca się na lovestory, druga na męskich trendach „na pilota”. Myślę, że nie pozostaje nic innego jak otwarte zaproszenie do zabawy. Tej dosłownej i tej zdecydowanie abstrakcyjnej. Rywalizacja czy konkurencja są zdrowe, powinny nas nakręcać i motywować. I jak brzmiała jedna z piosenek z mojego wczesnego dzieciństwa: „Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam chomika, kota, rybki oraz psa...”. Bawmy się w parach, dużo i często, tylko ostrożnie i z umiarem...
K jak Komar, Mikołaj Komar, redaktor naczelny
W tym numerze:
























































