„Titane” Julii Ducournau fascynuje i odrzuca. Lecz brutalność to tylko jego niewielki pierwiastek [recenzja]
Autor:
21-01-2022
Karolina Bordo
21-01-2022

Laureat Złotej Palmy zeszłorocznego festiwalu w Cannes – „Titane” w reżyserii Julii Ducournau – to w dużym stopniu opowieść o fundamentalnych ludzkich potrzebach i pragnieniach, ubrana w formę body-horroru, gdzie nieraz trudno utrzymać oczy otwarte na ekran. Reżyserce udało się jednak osiągnąć zamierzony cel, a im dalej od seansu, tym bardziej obrany przez nią sposób ukazania treści zyskuje na uznaniu. Idealnie wyważono tutaj elementy „zwykłej” ludzkiej natury z przegięciem i makabreską rodem z filmów Davida Cronenberga.
Cronenberg w ogóle zdaje się być patronem filmu Ducournau. Bohaterka „Titane”, Alexia, podobnie jak to miało miejsce w filmie Kanadyjczyka „Crash”, odczuwa podniecenie wywoływane obcowaniem z autami. Sama zresztą potrafi być równie nieokiełznana co maszyny silnikowe.
udostępnij
Polecane
Twórca „Parasite” pracuje nad epickim filmem science fiction z Robertem Pattinsonem
Po raz pierwszy w karierze Bradley Cooper wystąpił nago przed kamerą. „Było dość ciężko"
O zwierzęciu na granicy wyginięcia. „Duch śniegów” z muzyką Nicka Cave’a wkrótce w kinach [zwiastun]
To jednak nie koniec? Idiotki Okuniewskiej powrócą jako bohaterki serialu!
Rok mieszkania na Sycylii za darmo. Brzmi jak marzenie, ale to oferta Airbnb!