„Ostatnia Wieczerza”, ostatni Judasz i pierwsze zrządzenie popu [FELIETON]
07-04-2023
Wyszedłem dzisiaj po kawę do mojej ulubionej pobliskiej kawiarni, zresztą jak co piątek. Mówią, że rutyna dobrze działa na umysł, a raczej jego spokój, czego nigdy nie brałem szczególnie do siebie. Zawsze przechodzę tę samą przecznicę w piżamie, zdarzyło mi się nawet raz zamówić latte w szlafroku, ale dzisiaj nie chciałem, żeby mi zmókł. Wstąpiłem do kiosku, złapałem kilka gazet i już miałem wracać, kiedy zobaczyłem pana sprzedającego pocztówki.
Każda z nich reprezentowała komiksową wersję „Ostatniej Wieczerzy”, co uznałem za znak od losu. Czułem, że wpasowałem się w tę kreskówkową sytuację, bo w końcu jest zimny poranek, a ja paraduję w cienkim kremowym prochowcu z kawą w ręku i gazetami pod pachą. Pan Kamil, bo tak się nazywał, miał na sobie skórzaną kurtkę z pozłacanym obszyciem, prążkowaną stójką i efektowną przędzą, niby „Versace Jeans Couture”, więc przykuł moją uwagę. Kupiłem trzy wyjątkowo drogie pocztówki i nie, to wcale nie jest tak, że zapytałem o imię, żeby trochę mi upuścił. Finalnie nie zszedł z ceny, ale może ktoś ucieszy się z takiego prezentu. I to nie byle jakiego — kolejny raz widzę, jak sztuka figlarnie romansuje z kulturą masową. To było po prostu zrządzenie popu.

udostępnij