Oscary 2026 – przewidywania i spekulacje. Znamy najnowsze rankingi

Autor: Agnieszka Sielańczyk
10-12-2025
Oscary 2026 – przewidywania i spekulacje. Znamy najnowsze rankingi
fot. materiały prasowe
Paul Thomas Anderson nakręcił thriller polityczny o rewolucjoniście, który pali skręty i ogląda „Bitwę o Algier”. Ryan Coogler wsadził wampiry do juke jointu w Missisipi lat trzydziestych, a Chloé Zhao opowiedziała o śmierci dziecka Szekspira tak, że krytycy wychodzą z sal zalani łzami. Sezon nagród 2025/2026 to nie jest przewidywalna gra, ale coś wiemy.
„It Was Just an Accident” Jafara Panahiego (reżysera z Iranu) zbiera pochwały na festiwalach. Neon ma nadzieję na nominację w kategorii filmu międzynarodowego. „Wartość sentymentalna” Joachima Triera z Renate Reinsve (gwiazdą „Najgorszego człowieka na świecie”) wchodzi do walki o najlepszą aktorkę. „Train Dreams” Netfliksa – adaptacja powieści o robotniku kolejowym – może zaskoczyć.
Rose Byrne w „If I Had Legs I'd Kick You” wygrała National Board of Review, New York Film Critics Circle i Los Angeles Film Critics Association za rolę pierwszoplanową. Jeśli dostanie nominację, będzie to jej pierwsza w karierze. A24 robi kampanię.
Rozmawiamy o filmach, z których połowy nikt jeszcze nie widział. Daty premier się przesuwają. Kampanie jeszcze się nie rozkręciły. „Jedna bitwa po drugiej” wygląda na pewniaka, ale Anderson nigdy nie wygrał Oscara za reżyserię – mimo pięciu nominacji. „Sinners” może być momentem przełomowym dla Cooglera i Jordana albo kolejnym dowodem, że Akademia boi się horroru. „Hamnet” to test czy Akademia nagrodzi kobiecą perspektywę opowiadania o męskim geniuszu.
Ceremonia odbędzie się 15 marca 2026 roku. Do tego czasu przemysł zmieni zdanie co najmniej trzydzieści razy. A my będziemy obserwować, popijając drinka i czekając, aż ktoś znowu pomyli kopertę.
1/8
Jedna bitwa po drugiej
Leonardo DiCaprio jako wyluzowany były członek organizacji terrorystycznej. Anderson spędził dwie dekady, majstrując przy adaptacji „Vineland”, by ostatecznie nakręcić dwugodzinny czterdziestominutowy manifest o policyjnym państwie, rasizmie i rodzicielstwie. Warner Bros. dało mu 175 milionów dolarów – najwięcej w karierze reżysera.
Film zebrał 94% na Rotten Tomatoes i wygrał już Los Angeles Film Critics Association (najlepszy film, reżyseria, Teyana Taylor za role drugoplanową). National Board of Review ogłosiło go najlepszym filmem roku. Złote Globy nominowały w sześciu kategoriach. Clayton Davis z Variety stawia ten film na pierwszym miejscu we wszystkich głównych kategoriach. Variety przewiduje czternaście nominacji.
Akademia uwielbia głaskać własne liberalne ego, ale czy wystarczy jej odwagi, by nagrodzić film tak odkrycie progresywny? Historia mówi: raczej nie.
Sinners
Ryan Coogler udowodnił „Czarną Panterą”, że potrafi przepychać kino gatunkowe przez oscarowe sito. Teraz wraca z „Sinners” – horrorem osadzonym w Deep South w 1932 roku, gdzie Michael B. Jordan gra bliźniaków otwierających bar z muzyką bluesową. Tyle że w okolicy kręcą się wampiry.
Warner Bros. wyłożyło sto milionów. Film zarobił 367 milionów globalnie i dostał siedem nominacji do Złotych Globów, w tym za najlepszy film dramatyczny i reżyserię. Critics Choice Awards dało siedemnaście nominacji – najwięcej po „Jedna bitwa po drugiej”. African American Film Critics Association przyznało osiem nagród, łącznie z najlepszym filmem.
Akademia nigdy nie nominowała Jordana za role aktorską. Nigdy nie nominowała Cooglera za reżyserię. Żaden czarny twórca nie wygrał Oscara za reżyserię. „Sinners” jest testem, czy coś się zmieniło, czy tylko udajemy. Czy Akademia nagrodzi wampiry? Horror rzadko wygrywa. „Get Out” dostał Oscara za scenariusz, ale nie za reżyserię. „Sinners” łączy horror z historycznym dramatem o rasizmie – to może być przepustka albo przeszkoda. Zależy, w jakim humorze będą głosujący.
„Hamnet”
Chloé Zhao zrobiła karierę na filmach o przestrzeni i samotności. „Nomadland” dostało trzy Oscary, w tym za reżyserię. „Hamnet” to powrót do korzeni – adaptacja powieści Maggie O'Farrell o śmierci jedenastoletniego syna Williama Szekspira i jej wpływie na powstanie Hamleta.
Rolling Stone twierdzi, że o roli Jessie Buckley, która gra Agnes Hathaway (żonę Szekspira) „będziemy rozmawiać przez lata". Złote Globy nominowały ją w kategorii głównej. Critics Choice Awards także.
Frankenstein
Guillermo del Toro zrobił „Frankensteina” w stop-motion. Netflix wypuścił film w październiku. To gotycka baśń w stylu „Pinokia”, który wygrał Oscara za animację w 2023. Del Toro ma w domu trzy statuetki – dwie za „Kształt wody”, jedną za „Pinokia”. Złote Globy nominowały „Frankensteina” w kategorii najlepszy film dramatyczny. Critics Choice dało osiem nominacji, w tym za najlepszy film. Variety przewiduje dziewięć nominacji oscarowych.
Problem? Akademia rzadko nominuje animację do głównej kategorii. „Toy Story 3” było ostatnim wyjątkiem w 2011 roku. „Pinokio” del Toro nie przebił się do finałowej dziesiątki pomimo świetnych recenzji. Czy „Frankenstein” ma większe szanse? Może. Prawdopodobnie jednak zobaczymy go w kategorii animacji, scenografii i muzyki – nie w walce o najlepszy film.
Wicked: For Good
Jon M. Chu nakręcił drugą część „Wicked” i według Scotta Feinberga z The Hollywood Reporter jest ona „równie imponująca jak pierwsza”. Cynthia Erivo i Ariana Grande wracają. Pierwsza część dostała dziesięć nominacji oscarowych, wygrała dwie (kostiumy, scenografia). Złote Globy nominowały kontynuację w pięciu kategoriach, w tym za najlepszy musical/komedia.
Ale musicale mają problem z Akademią. „Chicago” wygrało w 2003 roku – od tego czasu żaden musical nie zdobył Oscara za najlepszy film. „La La Land” przegrało z „Moonlight. West Side Story”. Universal ma nadzieję, że „Wicked: For Good” przełamie klątwę, ale historia nie jest po ich stronie.
Erivo i Grande mogą zostać siódmą i ósmą aktorką w historii, które dostały nominacje za tę samą rolę w dwóch kolejnych filmach. To precedens. Ale czy wystarczający?
Bugonia
Yorgos Lanthimos robi kolejny film z Emmą Stone. „Bugonia” to sci-fi komedia według powieści koreańskiego pisarza. Jesse Plemons w obsadzie. Focus Features wypuściło w listopadzie. Złote Globy zignorowały. Critics Choice także.
„Biedne istoty” dostały jedenaście nominacji oscarowych, Stone wygrała drugiego Oscara. Ale czy można dwa razy podryć z tym samym trikiem? Krytycy twierdzą, że „Bugonia” jest „zbyt dziwaczna, nawet jak na Lanthimosa". IndieWire pisze, że to „dzika karta" – może wpaść do finałowej dziesiątki albo totalnie się wykruszy.
F1
Joseph Kosinski po „Top Gun: Maverick” zrobił film o Formule 1. Brad Pitt gra starzejącego się kierowcę wracającego do wyścigów. Apple Original Films wypuściło w czerwcu. Damson Idris dostał nominację za drugoplanową rolę u African American Film Critics Association.
Pitt ma dwa Oscary, ale nigdy nie wygrał za pierwszoplanową kreację. „F1” było kręcone podczas prawdziwych wyścigów Grand Prix – autentyczność rzadka w kinie sportowym. Ale sport to trudna kategoria. „Ford v Ferrari” zebrało cztery nominacje, wygrało dwie – obie techniczne. Kosinski ma doświadczenie z blockbusterami, ale czy potrafi przekonać Akademię? To się okaże.
Marty Supreme
Josh Safdie nakręcił film o legendarnym pingpongiście Martym Reismanie. Timothée Chalamet gra główną rolę. A24 wypuściło film w grudniu. Złote Globy nominowały Chalameta w kategorii głównej. Variety przewiduje siedem nominacji oscarowych.
Film dostał świetne recenzje, ale to kino niszowe – nie każdy chce oglądać biografię pingpongisty, nawet jeśli najlepszego.
FacebookInstagramTikTokX