Żyła intensywnie i w sposób elegancki hulaszczo. Twórczość oraz prywatny świat artystki obfitował w wybujałą zmysłowość, okiełznywaną jedynie na jej obrazach. Artystka opiewała cielesność na wszelki możliwy sposób, prowokacyjnie i bezkompromisowo prezentowała kult ciała. Nadano jej miano królowej nurtu art déco, która uwielbiała samochody (jeździła tylko żółtym renault!), skandale, popołudnia spędzane w kawiarniach, nocne życie Paryża, ale przede wszystkim sztukę. Życiorys kontrowersyjnej malarki bogaty w pikantne anegdoty to gotowy materiał na film, a uwielbienie miłości ukazane na powstałych dziełach nieustająco zachwyca świat.
Tamara Łempicka lubiła wcielać się w role. Podszywała się za nastoletnią uczennicę we florenckiej szkole dla panien, Gretę Garbo, zakonnicę, rozpustnicę. W kontraście z frywolnym życiem osobistym malowała dokładnie i precyzyjnie, głównie akty, portrety i martwą naturę. Była zarówno ówczesną celebrytką, jak i aktywną działaczką społeczną, kiedy nastał czas wojny. Życiowa dysharmonia malarki objawia się również w fakcie, iż mimo płodnego życia osobistego oraz twórczego, pozostaje artystką niedocenioną. Po wojnie o jej talencie ucichło, co zaczęło się zmieniać w latach 70-tych, jednak mówiono głównie o twórczości malarki z lat przedwojennych. Tym bardziej zachwyca informacja o wczorajszym, niekwestionowanym zwycięstwie naszej królowej.
Jej obrazy mają w swoich kolekcjach Madonna, Barbra Streisand i Jack Nicholson. Zajmuje trzecie miejsce w rankingu najdrożej sprzedawanych artystek.
/tekst: Magdalena Rączka/