Wystawa to ekskluzywna przestrzeń dostępna tylko dla kobiet, w której mogą one zrelaksować się na aksamitnych kanapach, podziwiając żyrandole i szmaragdowe, jedwabne zasłony. Na ścianach znajdują się dzieła takich artystów jak Pablo Picasso czy Sidney Nolan, umieszczone w bogato zdobionych, złotych ramach. Dodatkową atrakcją są antyki z czasów Mezopotamii, Ameryki Środkowej i Afryki. Po wejściu, kobiety są witane przez lokai serwujących szampana. Ta instalacja to próba ukazania historycznego wykluczenia kobiet ze społeczeństwa oraz odwrócenia ról, tradycyjnie przypisywanych mężczyznom.
Ten rodzaj wystawy sztuki nie przypadł do gustu jednemu z odwiedzających muzeum Mona. Był oburzony faktem, że pomimo zakupu biletu wstępu nie miał dostępu do wszystkich ekspozycji. W związku z tym zdecydował się pozwać muzeum, oskarżając je o dyskryminację. Sąd w Tasmanii przyznał mu rację i nakazał
Muzeum, mimo wyroku, nadal podtrzymuje swoją koncepcję i szuka legalnych sposobów, aby wystawa pozostała dostępna tylko dla kobiet.
Jednym z pomysłów artystki jest przekształcenie ekspozycji w toaletę i kościół, co pozwoliłoby na utrzymanie jej jako strefy tylko dla kobiet. Na razie wystawa została zamknięta i jeżeli muzeum nie znajdzie legalnego sposobu, tak już zostanie.
Sama artystka jest zadowolona z całej sytuacji, ponieważ uważa, że dokładnie taki efekt miała przynieść wystawa. Wielu osobom ekspozycja się podoba, część rozumie obawy związane z dyskryminacją, ale niektórzy mężczyźni reagują histerią na samą myśl, że mogą mieć ograniczony dostęp do czegoś ze względu na płeć. Taka reakcja doskonale wpisuje się w koncepcję wystawy, ponieważ przez lata to kobiety były oskarżane o histeryczne zachowanie, gdy wyrażały swoje niezadowolenie i sprzeciw. Kirsh Kaechele chciała sprowokować społeczną dyskusję na temat dyskryminacji i równości płci.