- Mamy świadomość, że nasze klepsydry na przystankach, tablicach ogłoszeń, cmentarnych bramach i kościołach długo nie powiszą, a cała akcja zostanie prawdopodobnie jak zwykle uznana za “nachalną propagandę” lub “prowokację LGBT”, ale jeżeli choć kilkanaście osób zdąży je przeczytać ze zrozumieniem i skłoni głowy nad dramatem ludzi, którzy przez brak akceptacji, ciągły strach i znieczulicę społeczną sankcjonowaną przez nagonkę osób u władzy i mediów publicznych targnęło się na własne życie, to nasz cel zostanie osiągnięty. Chcemy pokazać, że nie ma ideologii LGBT – za każdą z liter stoją konkretni ludzie. Ludzie, którzy mają swoje życie, uczucia, pasje i przyszłość. Ludzie, którzy co dnia stają się ofiarami spirali nienawiści nakręcanej przez Rząd, media publiczne i polski Kościół Katolicki. Ludzie pozostawieni sami sobie, którym odbiera się godność i podstawowe prawa - wyjaśniają aktywiści w wiadomości do krakowskich redakcji.