Kraków Live Festival: kilka omamów, kilka zachwytów [recenzja]
30-08-2022
Tym razem zawitaliśmy z Michelle do Krakowa. Ledwo otrzepaliśmy się z kurzu OFF Festivalu, a już zaczęliśmy ustalać otwarcie bram kolejnego święta muzyki i sprawdzać harmonogram nowych koncertów. Nieco zatęskniliśmy za popowymi kawałkami wykonywanymi na żywo, więc z odsieczą przybył Kraków Live Festival. I rzeczywiście popu nie zabrakło, publiczność oniemiała, a słowa Warhola znowu stały się jakby trochę świeższe. „Art is what you can get away with” - my uciekliśmy spełnieni, z uśmiechami na twarzach i sporą ilością wyuzdanych fotografii.
Trochę upłynęło wody w Wiśle, odkąd zakochałem się w Krakowie. Było to jeszcze w podstawówce, a urok ściśniętych kamieniczek i sukiennic nadal pozostaje ten sam. Wiem, bo sprawdziliśmy to przechadzając się w wolnych chwilach po krakowskich trasach. Nawet czasem się rozdzielaliśmy, żeby móc zobaczyć więcej, inaczej, i żeby poczuć inne rytmy miasta. Akurat stało się tak, że miałem miłego przewodnika, który pokazał mi to i owo, więc klimat festiwalu zyskał na sile.

udostępnij