K-ONNECTION: Marcin T. Józefiak w projekcie „Fearless Flowers” szuka niewidzialnego piękna
Autor: Redakcja
31-12-2025 • 1 min czytania


fot. Marcin T. Józefiak
„Fearless Flowers” to dwuletni projekt multimedialny zrealizowany w Korei Południowej z udziałem 23 osób, opowiadający o płci, tożsamości, seksualności oraz indywidualnej odwadze bycia sobą w społeczeństwie silnie narzucającym normy i oczekiwania. To książka fotograficzna oraz wideo-esej o osobach, które decydują się być sobą w pełni, bez kompromisów: cicho lub głośno, chaotycznie albo bardzo świadomie, zawsze na własnych warunkach; nie dla wszystkich – i właśnie dlatego tak prawdziwie.
Wystawę „Fearless Flowers” można oglądać do 14.01 w galerii Pix.house w Poznaniu.
O projekcie
Jak rozumiesz niewidzialne piękno?
Niewidzialne piękno to to, co nie mieści się w społecznych definicjach atrakcyjności: wrażliwość, niepewność, sprzeczności. To moment, w którym ktoś pozwala sobie być nieidealny i prawdziwy – w pełni autentyczny.
Co kwiaty mówią o człowieku?
W „Fearless Flowers” kwiaty przyczepione do ciała lub do czarnego „społecznego munduru” pełnią podwójną rolę: symbolizują jednocześnie niewinność i walkę. Pokazują człowieka, który w bezpiecznej przestrzeni studyjnej może być delikatny, kruchy i kompletny – prawdziwy.
Najważniejsze w portrecie?
Relacja. Bez zaufania i uważności obraz pozostaje jedynie powierzchnią. Jako osoba z zewnątrz miałem przywilej zostać dopuszczonym do intymnej formy ekspresji wolności – poszukiwania sensu, piękna i tożsamości – oraz uchwycenia pejzażu ludzi, którzy sami siebie tworzą: prawdziwych, „chodzących dzieł sztuki”.
fot. Marcin T. JózefiakO osobach
Jak budujesz zaufanie?
Powoli – poprzez rozmowę, czas i uważne słuchanie. Zdjęcie jest zawsze ostatnim etapem procesu, nigdy jego początkiem. Każdą osobę poznawałem indywidualnie, bez narzuconej agendy dotyczącej liczby portretów czy efektów, które „muszą” powstać danego dnia.
Wszystkich uczestników odnalazłem i zaprosiłem osobiście, a z czasem projekt zaczął żyć własnym życiem – ludzie sami zaczęli się zgłaszać, chcąc stać się częścią projektu. Pragnęli opowiedzieć swoje historie i pokazać się w sposób, który niekoniecznie mogą na co dzień. Dzięki temu „Fearless Flowers” stał się wspólną, bezpieczną przestrzenią, w której wrażliwość i osobista determinacja uczestników tworzą jego prawdziwe centrum.
Jak pracujesz z emocjami?
Nie próbuję ich kontrolować ani wywoływać. Tworzę bezpieczną przestrzeń, w której mogą pojawić się naturalnie.
Kiedy zdjęcie staje się prawdziwe?
W chwili, gdy osoba przestaje „pozować”, a zaczyna po prostu być – nawet jeśli trwa to tylko kilka sekund.
Najtrudniejszy portret?
Ten, w którym ktoś po raz pierwszy pozwala sobie zobaczyć siebie bez ochrony. To moment trudny, bo wymagający ogromnej odpowiedzialności. Jedna z uczestniczek, która jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć napisała do mnie list, opowiedziała o niedawnym rozwodzie z partnerem oraz o mierzeniu się z coming outem przed rodzicami. To doświadczenie – niezależnie od kraju – bywa bolesne, wymaga ogromnej siły i często jest niezwykle samotne.
Co dają Ci spotkania z bohaterami?
Pokorę i empatię. Przypominają mi, jak bardzo wszyscy jesteśmy do siebie podobni.
fot. Marcin T. JózefiakO mnie
Twój proces kreatywny?
Zaczyna się od słuchania. Obraz jest wynikiem relacji, a nie koncepcji narzuconej z góry. Towarzyszy mi zapisywanie obserwacji po rozmowach, ale również prowadzenia dziennika myśli, szkicowanie pomysłów i poszukiwanie elementów scenograficznych.
W przypadku projektu „Fearless Flowers” w dniu zdjęć wczesne poranki zaczynały sie od targu kwiatow, gdzie wybierałem kwiaty dla konkretnej osoby przychodzącej tego dnia do studia. Stawały się one częścią scenografii, ale też symbolicznym prezentem – gestem zaufania i otwartości.
Mieszkając w Seulu przez ponad pięć lat, nauczyłem się czegoś, co brzmi banalnie, a bywa trudne w praktyce: pełnej otwartości na zupełnie nową kulturę, bez zbędnej projekcji własnych „zachodnich” idei. Praca na filmie oraz wideo Super 8 pozwoliła mi dodatkowo zwolnić tempo i zdjąć presję z myślenia o finalnym „produkcie”, który ostatecznie przeistoczył się w tą serię „opowieści” moich bohaterów.
fot. Marcin T. JózefiakCo dziś Cię inspiruje?
Książki – szczególnie współczesna literatura koreańska, zwłaszcza twórczość pisarek takich jak Han Kang czy Shin Kyungsook. Najbardziej jednak inspiruje mnie poznawanie ludzi, którzy decydują się mówić własnym głosem, nawet jeśli ten głos drży. Estetyka serii jest odbiciem emocji fotografowanych osób, ale także mojego własnego procesu – długich rozmów i słów, które zostawały ze mną na długo.
Co zmieniło Cię w tej serii?
Przybliżyła mnie do kultury koreańskiej, a jako człowieka przekonała mnie, że świadomość potrafi przemieniać strach w zrozumienie, a wrażliwość – w siłę. Zrozumiałem też, że ludzie najczęściej boją się tego, czego nie znają, a gdy pojawia się otwartość na inne perspektywy, strach stopniowo ustępuje miejsca empatii.
Kim jesteś po tym projekcie?
Kimś bardziej uważnym i otwartym, znacznie mniej pewnym prostych odpowiedzi. Wierzę, że sztuka ma prawo – a nawet obowiązek – kwestionować to, co uznajemy za oczywiste. Może być głośna, niewygodna i prowokująca, ale jej największa siła rodzi się z autentyczności.
fot. Marcin T. Józefiak