Pokaz Courage był dla Pam Hogg dokładnie tym, czym jej występ „Venus” dla telewizji — wtargnięciem w przestrzeń, która zwykle udawała neutralną, i przewróceniem jej do góry nogami z wdziękiem, bezczelnością i błyskiem, którego nikt poza Hogg nie potrafił tak precyzyjnie dawkować. W sezonie, w którym bunt był na językach wszystkich, ona zrobiła z niego pełnowymiarowy manifest: queerowy, świetlisty, zuchwały. Taki, którego nie dało się ani przeoczyć, ani pomylić z czymkolwiek innym.
Choć Hogg uwielbia powtarzać, że nie jest „politycznie wygadana”, to właśnie w Courage powiedziała więcej niż większość projektantów w swoich wywiadach. Kolekcja powstała w ekspresowym tempie – tylko trzy tygodnie przed Fashion Weekiem, gdy Pam planowała pauzę od sezonu, Amnesty International poprosiło ją o symboliczny gest wobec Pussy Riot. Zamiast odpocząć, Hogg zrobiła to, co robi najlepiej, czyli zamieniła presję w artystyczny wybuch. Efektem był jeden z najmocniejszych pokazów jej kariery, dedykowany wyjściu Pussy Riot z więzienia. Pokaz był nieugięty i kompletnie niezamieszczony w ramach.
Na wybiegu widać było od razu, że Courage nie próbuje nikogo przekonać — ono po prostu istnieje w pełni i na własnych zasadach. Modele wyglądali, jakby wyszli prosto z queerowych archiwów klubów, protestów i performansów. Lakier, lateks, geometryczne cięcia, złoto, róż i teatralna przesada, która zamiast ukrywać politykę, podkręcała ją do maksimum. To był pokaz, który nie udawał neutralności. On świadomie ją odrzucał, i to z radosnym krzykiem.
Courage było hołdem dla kultury queer, nie sentymentalnym, nie wyciszonym, tylko afirmacyjnym, hałaśliwym i dumnym. To była moda jako solidarność. Moda jako sprzeciw. Moda jako światło zapalone tam, gdzie ciągle ktoś próbował je zgasić. Hogg nie analizowała geopolityki, nie wygłaszała wykładów, po prostu pozwoliła, by jej ubrania mówiły za nią. A mówiły głośno.
Tamten sezon pełen był reakcji na narastającą homofobię i napięcia polityczne. Gareth Pugh wspierał Amnesty, inni projektanci również stawiali wyraźne deklaracje, ale Courage wyróżniało się tym, że zamiast moralizować, tańczyło. Błyszczało. Śmiało się prosto w twarz opresji. To był pokaz, który nie potrzebował megafonu, aby wszyscy go usłyszeli.
Hogg „nie jest polityczna”? Ten wybieg temu zaprzeczył i zrobił to w najpiękniejszy, najbardziej punkowy sposób. Courage nie próbowało nikogo przekonać, że ma rację. Po prostu było odważne. A odwaga u Pam zawsze była głośniejsza niż slogan.