Awaria trwała blisko sześć godzin, a oprócz Facebooka nie działały również Instagram oraz WhatsApp. Najbardziej uderzyła ona oczywiście w małych twórców internetowych, którzy wykorzystują swoje konta w mediach społecznościowych, aby np. sprzedawać swoją sztukę. Utrudniła również komunikację, bo współcześnie przecież nie każdy ma numer telefonu do swoich współpracowników lub kolegów z klasy.
Facebookowy chaos najbardziej jednak dotknął samego Marka Zuckerberga. W przeciągu kilku godzin akcje Facebooka zaliczyły spadek o 4,9 proc., a wartość majątkowa social mediowego giganta zmniejszyła się o niemal 6 milionów dolarów! W efekcie Zuckerberg spadł na 5. miejscu w rankingu najbogatszych ludzi na świecie (Bloomberg Billionaires Index).
Pracownicy portali przeprosili za kłopoty i podkreślili, że spowodowane były one błędną konfigurację routerów.
„- Szczerze przepraszamy wszystkich, których w tej chwili dotknęły przerwy w korzystaniu z usług obsługiwanych przez Facebooka. Mamy problemy z siecią, a zespoły pracują tak szybko, jak to możliwe, aby wszystko przywrócić” napisał na Twitterze Mike Schroepfer, dyrektor ds. technicznych.
Pracownicy zapewnili też, że podczas awarii nie doszło do wycieku danych.
W trakcie internetowej apokalipsy dużą popularnosć zyskała teoria dotycząca kradzieży danych. Według niej awarię spowodował domniemany haker, który miał zebrać i sprzedać aż 1,5 miliardów danych z Facebooka. Na forum Raid pojawił się post, w którym „haker" oferował sprzedaż danych, takich jak adresy e-mail, lokalizacje czy numery telefonów, które rzekomo pozyskał w trakcie awarii. Użytkownicy szybko jednak zauważyli, że są to dane wyświetlane na profilach publicznych na Facebooku i ma do nich dostęp każdy użytkownik portalu. – Oszust. Wysyła tylko [próbkę] 20 użytkowników, bo więcej nie ma. Nie akceptuje usługi Escrow, ale oczekuje, że uwierzysz w 20 próbek i wyślesz mu 5000 dolarów - brzmi jeden z komentarzy pod postem samozwańczego hakera.
Użytkownicy Facebooka i Instagrama szybko przerzucili się na TikToka i Twittera. Powstające w zawrotnym tempie memy, nawiązywały m.in. do pokrzywdzonego Zuckerberga czy biednych influencerów.
Niektóre żartowały z tego, że przez media społecznościowe zapomnieliśmy o istnieniu SMS-ów.
/tekst: Michelle Brustad/