Jesienią 2019 roku posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński, złożyli wniosek do Trybunału Konstytucyjnego ws. stwierdzenia niekonstytucyjności aborcji ze względu na wadę płodu, pod którym podpisało się ponad 100 posłów i posłanek. Trybunał Konstytucji wydał decyzję w tej sprawie w czwartek i niestety potwierdziły się nasze najgorsze obawy. W efekcie od czwartku w całej Polsce odbywają się demonstracje, a wczoraj protestowano również w kościołach.

Niestety podobnie jak w przypadku zatrzymania Margot, część uwagi skupia się na niszczeniu mienia oraz języku używanym przez protestujących. Ziemkiewicz tymczasem nazywa protestujące dziewczyny „wulgarnymi kurewkami", Cejrowski porównuje uczestników marszów do wrzeszczących podczas egzorcyzmów demonów, a według Czarnka wszystkie te wydarzenia są „skandaliczne, wulgarne i obsceniczne". Takich głosów jest więcej, niemal jakby ich autorzy szczerze wierzyli, że gdyby protestujący zaprosili rząd do kulturalnej rozmowy, to rząd by ich wysłuchał. Tak naprawdę wcale nie martwi ich język, ponieważ politycy partii rządzącej nie raz używali w swoich wypowiedziach przekleństw. Sęk w tym, kto ich używa i w jakim celu są wykorzystywane. Tak naprawdę, chodzi o to, że używają ich kobiety, które mają czelność czegoś żądać.

Kobietom nie wypada

- Po wczorajszym twierdzę, że dla rozjuszonej dziczy na ulicach nie ma znaczenia pod jakim dziś akurat hasłem - aborcja, sądy, klimat czy blm (bo to problem całego Zachodu). Mają dla nas, normalsów jedyny przekaz: „nienawidzimy was wy k..y ch... wam w d... wyp..., i w ogóle ch...!” Szczególnie charakterystyczne jest doprowadzenie przez lewicę do kompletnego zbydlęcenia młodych kobiet. Wśród manifestujących dominuje typ agresywnej, wulgarnej kurewki - takiej jak np. ta, co opluła Jaoka - napisał na Twitterze prawicowy dziennikarz Rafał Ziemkiewicz.

Podczas jednego z piątkowych protestów w Warszawie doszło do absurdalnej sytuacji. Dziennikarka TVN24 zapytała jedną z uczestniczek, dlaczego bierze udział w demonstracji. Zapytana odpowiedziała szczerze, że jest „wkurwiona", na co pani dziennikarka poprosiła o komentarz bez wulgaryzmów. Dziewczyna zgodziła się, choć na dobrą sprawę powinna była odmówić.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Grupa Stonewall (@grupastonewall) Paź 23, 2020 o 2:36 PDT

- Piekło wyje i bluzga. Szatan szczeka pyskami swoich sług. Normalni ludzie, nawet wściekli, nie posługują się takim językiem. To, co słyszę na tych nocnych manifestacjach brzmi jak wrzaski w trakcie egzorcyzmu. POD KONIEC, gdy demon wie, że zaraz musi odejść - brzmi początek wpisu Wojciecha Cejrowskiego na Facebooku.

Elyta z rynsztoka. Nienawiść odziera ludzi z człowieczeństwa. https://t.co/lHWiNIqw1o
— Beata Mazurek (@beatamk) October 24, 2020

Łagodzenie przekazu to hipokryzja. Pokazywanie obecnych protestów w ugrzecznionej formie mija się z celem, bo protestujący są wściekli. Mają dość władzy manipulującej prawem, nagonki na społeczność LGBT, urzędników stających po stronie budynków a nie prawdziwych ofiar oraz Episkopatu angażującego się w politykę. Doskonale widać to po tym, jak zróżnicowani są uczestnicy marszów: kobiety, osoby LGBT, rolnicy, kibice Arki Gdynia, ruch Ośmiu Gwiazd, taksówkarze, organizacje feministyczne i pro-choice, organizacje LGBT. Ich złość jest wymierzona nie tylko w decyzję Trybunału, ale także w rządzących, Konfederację, Kaję Godek czy Kościół.

- Te protesty, które się pojawiły, (...) były absolutnie skandaliczne, wulgarne, obsceniczne, świadczą tylko i wyłącznie o złej woli protestujących. A Trybunał zachowuje się logicznie, konsekwentnie i zgodnie z konstytucją. Konstytucja zwyciężyła - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek rozmowie z radiem Wnet.

Martwię się, że radykalizm, bluzgi na antenie tv czy na ulicy nie służą sprawie. Można zyskać wsparcie osób na co dzień milczących albo je stracić. Kaczyński będzie chciał przedstawić protestujących jako garstkę radykałów najlepiej skłóconych. Nie wpadnijmy w te pułapkę
— Slawomir Nitras (@SlawomirNitras) October 23, 2020

Kobiety mają być grzeczne

Dyskusja w mediach na temat aborcji trwała od lat. To nie tak, że gwiazdy, aktywistki, feministki, lekarki czy posłanki nie wypowiadały się na ten temat. Problem polega na tym, że nikt ich nie słuchał. Nawet teraz, w trakcie protestów, do dyskusji na temat wyroku Trybunału Konstutycyjnego w TVN24 czy Tok FM zapraszani są mężczyźni. Przekleństwa sprawiają, ze głosy kobiet są chociaż słyszalne. Ktoś o nich mówi. Ktoś ich słucha. Może się z nimi nie zgadzać, może się oburzać, ale je słyszy. Takiej siły zresztą trudno nie słyszeć.

- Niepokoją mnie protesty w tym sensie epidemicznym. Powinniśmy móc ze sobą rozmawiać językiem innym, niż wulgaryzmy i niesamowita agresja, wymierzona w polityków. Nie politycy wydali orzeczenie, tylko jest to rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego - powiedział prezydencki minister Paweł Mucha.

Na plakatach możemy zobaczyć hasła takie jak np. „Nigdy nie zadzieraj z wkurwioną góralką", "***** ***", „Bił, bił aż zabił", „Kochacie płód, dopóki nie jest gejem!", „Czy można abortować obecny rząd?", „Wyskrobać rząd", „Rewolucja jest kobietą", „Jebać PIS", "Nawet mefedron ma lepszy sklad niż nasz rząd", „No women No kraj", „Polska jest pojebana", „Piss Off", „Księża na księżyc", „Miło to już było, wypierdalać", „Kurwa Godek przejebała losy Polek",„Proszę Jarek odpierdol się od naszych szparek", „Wypierdalać" czy „Jestem wkurwiona". Tłum równie chętnie skanduje przekleństwa skierowane w stronę PiSu-u, Morawieckiego, Trybunału czy Krzysztofa Bosaka.

Dlaczego niektórych bardziej martwi napis na budynku lub bluzgająca kobieta niż odbieranie jej wyboru? Zmuszanie kobiet do rodzenia w takiej sytuacji to zwyczajne okrucieństwo, zwłaszcza, że pomoc oferowana rodzinom niepełnosprawnych dzieci jest niewielka. Zainteresowanie przeciwników aborcji kończy się wraz z momentem porodu. Potem kobiety są zostawione na pastwę losu i rzadko kiedy mogą liczyć na wsparcie finansowe czy choćby zainteresowanie rządu. A co się dzieje, gdy dziecko okazuje się gejem lub lesbijką? Wtedy państwo już całkowicie odwraca się plecami.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Ola Potykanowicz (@olapotykanowicz) Paź 26, 2020 o 4:43 PDT

Obecnie mamy do czynienia z protestami na ogromną skalę w całym kraju. Angażują się również małe miejscowości, także te uchodzące za bastiony Prawa i Sprawiedliwości. Jedną z przyczyn jest na pewno wyrok tak sprzeczny z nastrojami społeczeństwo. Z sondażu IBRIS przeprowadzonego w 2019 roku na zlecenie „Rzeczpospolitej" wynika, że 49.9 proc. ankietowanych jest za utrzymaniem tzw. kompromisu aborcyjnego. Oznacza to, że odpowiadała im sytuacja sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego. 28,7 proc. respondentów opowiedziała się za ułatwieniem dostępu do aborcji z przyczyn niewymienionych w ustawie, podczas gdy zaledwie niecałe 15. proc. badanych uważało, że prawo aborcyjne w Polsce powinno być zaostrzone. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest więc zupełnie niezgodny z przekonaniami Polaków. Trudno dziwić się protestom i zamieszkom, skoro rząd nie tylko działa wbrew społeczeństwu i prześladuje mniejszości, ale także próbuje wymagać od obywateli, aby przyjmowali to z pokorą. Niestety reakcja może być tylko jedna: „Wypierdalać".

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez 𝕸𝖊𝖑𝖆 𝕶𝖔𝖙𝖊𝖑𝖚𝕶 (@mela_koteluk_official) Paź 25, 2020 o 3:39 PDT