

kolekcja ABSOLUTE Iriny Dzhus, fot. Julia Jaracz
Innowacja, ból i awangarda – te trzy słowa przychodzą do głowy po zobaczeniu prezentowanego na Berlińskim Tygodniu Mody performansu.
Irina Dzhus to Ukraińska projektantka, założycielka marki DZHUS, bazowanej aktualnie w Polsce. Sama jest swoją największą reklamą – nie da się przejść obok niej obojętnie. Zawsze ma na sobie coś, co przyciągnie wzrok (i zazwyczaj jest to jej projekt).
Najważniejsza jest dla niej etyka i łamanie stereotypów. Poprzez swoje projekty wyraża ból i opowiada o przeżyciach i emocjach, których doświadcza. Kolekcja ABSOLUTE kontynuuje te wątki.
Większość twoich ubrań może być noszonych na kilka sposobów. Myślisz, że takie transformacje to rozwiązanie przyszłości?
Ja to uważam za modę dzisiejszą. Nie zawsze musimy myśleć o czymś mądrzejszym jako o przyszłości – nie wiemy, ile będzie jeszcze trwało nasze życie, więc musimy działać tu i teraz.
fot. materiały prasowe DZHUSByłaś na Berlińskim Tygodniu Mody i masz odbiorców w całej Europie, a nawet na świecie. Czy widzisz różnicę w odbiorze twoich projektów w Europie Zachodniej i Europie Środkowo-Wschodniej?
Dla mnie, jako dla uchodźczyni ze strefy wojennej, jest ogromna różnica. Polacy często współodczuwają mój problem, bo zdają sobie sprawę, że ta agresja może każdego dnia zacząć dotyczyć też ich. Czują, że to jest nasza wspólna odpowiedzialność, żeby temu zaradzić, także przez pomaganie sobie nawzajem.
fot. materiały prasowe DZHUSA jeśli chodzi o odbiór twojej sztuki, jest podobnie? Czy niekoniecznie jest to związane?
Czasami jest nawet na odwrót. W Europie Środkowo-Wschodniej niektórzy ludzie nie są pewni, czy taką tragedię trzeba przekładać na sztukę. I wtedy wyjaśniam, że to jest taki język, za pomocą którego musimy popularyzować naszą kulturę i pokazać, że jesteśmy z jednej strony istotnie różni od naszych wschodnich sąsiadów, a z drugiej strony podobni kulturowo do Polaków. W Europie Centralnej moda nie jest jeszcze na takim poziomie jak w Europie Zachodniej. Nie pod względem talentów, tylko systemu.
Sama sztuka, im bardziej kontrowersyjna, ekscentryczna, refleksyjna, tym bardziej jest zauważana. I to się często łączy z „trauma washingiem”.
Moje dwie ostatnie kolekcje są poświęcone traumie osobistej. Kiedy prezentowałam je w Berlinie, publika była zachwycona przede wszystkim kontrowersją. Ludzie są niestety leniwi i nie czytają konceptu, który wychodzi ode mnie.
Gdy po pokazie cały tłum podchodził do mnie i każdy pytał: „Jesteś teraz szczęśliwa? Przecież ten pokaz to wielkie osiągnięcie”, to stałam z otwartymi ustami i mówiłam: „przecież właśnie zaprezentowałam Wam mój ból. W tym performansie chodzi właśnie o wyrażenie tego, że nie potrafię teraz myśleć o niczym innym niż ten ból”.
fot. materiały prasowe DZHUSA w jaki sposób kolekcja ABSOLUTE kontynuuje Twoją ideę transformacji i zrównoważonego rozwoju i jak łączysz właśnie to cierpienie, z wartościami, które wyznajesz od początku?
Przede wszystkim transformacja jako taka może być postrzegana jako rozwiązanie wewnętrzne, czyli w zakresie psychicznym. Chodzi o przetwarzanie swojego bólu na coś innego, może nawet na inny rodzaj bólu, bo człowiek nie potrafi być cały czas w tym samym trybie cierpienia. Nawet jeśli trwamy w cierpieniu, to jest ono już inne niż na początku, bo ciągle myślimy i ono mutuje. Więc transformacja wizerunku może człowiekowi towarzyszyć na tej drodze między stanami.
Traktując wizerunek jak byt wspomagający nie będziemy sami – możemy wtedy przerzucić na niego to cierpienie. A jako, że wizerunek nie jest żywą istotą, to jest to zupełnie etyczne – można się nad nim znęcać, wyrazić w swoim looku całe swoje cierpienie, a jemu to nie przeszkodzi.
Moje życie w takiej formie w jakiej było, skończyło się. Zaczęły się pojawiać kolejne alter ego. Zdałam sobie sprawę, że kiedy miałam coś do stracenia to miałam w sobie tak dużo strachu, że czasami nie potrafiłam odróżnić komponentów swojej istoty od maski. Kontynuowałam życie w systemie, który przez lata tworzyłam. Miałam tyle dumy, że nawet nie zastanawiałam się nad zmianą, podjęciem ryzyka w celu odkrycia siebie na nowo, mimo, że zdecydowanie miałam taką potrzebę.
W nowej kolekcji wykorzystałam elementy grafiki. Zrobiłam na temat swojej prywatnej historii komiks, mimo, że nigdy nie robię sztuk pięknych w czystej postaci. Skupiam się na designie, chociaż jestem po wykształceniu artystycznym.
fot. materiały prasowe DZHUSDlaczego w takim razie nie sięgasz zbyt często po sztuki piękne?
Ilość istniejącej sztuki jest na tyle przytłaczająca, że warto do tej kolekcji dodawać tylko rzeczy innowacyjne. Projekty, które coś zmienią, wprowadzą coś nowego do społeczności, historii, czy kultury jako takiej. Dlatego rezygnuję z robienia sztuki. Widzę, zwłaszcza w Polsce, szereg absolutnie genialnych artystów, którzy mają tak potężny głos, że ja jako artysta nie mogłabym siebie do nich porównywać. Natomiast widzę w sobie, jako projektantce, nietuzinkowy potencjał. Uważam, że mimo mojego stanu muszę działać – to moja misja.
W tej kolekcji zdecydowałam się wykorzystać elementy mojej grafiki – te którymi jestem gotowa już podzielić się z publicznością. Pewne jej fragmenty można zauważyć w kroju ubrań – na przykład twarze, które czasami przechodzą w wymiar 3D. Ubrania, podobnie jak obrazy kubistyczne przedstawiają te twarze z różnych perspektyw jednocześnie. Jest też twarz, która jest jednocześnie ciałem kobiecym – dojrzałym, po przeżyciach.
fot. materiały prasowe DZHUSW jednej z marynarek szew na plecach jest zastąpiony łączeniem dwóch profili, co stworzyło sporo komplikacji pod względem technicznym. Wymyślenie jak zwykły szew przerobić na nieregularną linię kosztowało mnie wiele godzin szukania rozwiązań, a to wpłynęło na cenę.
fot. materiały prasowe DZHUSOdbiorca może nie mieć pojęcia, z czego wynika ta cena. Czym innym jest też zrobienie prototypu, a czym innym gotowego produktu. Muszę brać pod uwagę, że produkt musi być zaprojektowany tak, żebym nie tylko ja mogła go wykonać. Zastanawiam się nad tym zawsze milion razy, żeby nie podnosić dodatkowo ceny produktu przez wysokie koszty produkcji.
Czasami trzeba uprościć rozwiązania artystyczne na poziomie technicznym, żeby móc prowadzić sprzedaż. A jako projekt modowy moje dzieła mają być użytkowe. To je odróżnia od dzieł sztuki, w przypadku których cena wynika głównie z aspektu artystycznego.
Rzeczy designerskie, nawet najbardziej awangardowe, są przede wszystkim funkcjonalne – co jest mimo wszystko ogromną zaletą, bo wokół tej funkcjonalności da się wybudować cały projekt. Ja lubię to ograniczenie. Jeśli chodzi o projektowanie, nie ma nic gorszego niż wolny temat – człowiek od razu się gubi. W moim przypadku im więcej ograniczeń, tym potężniejsza wyobraźnia.
Działając w pewnych ramach i mając się na czym oprzeć wyobraźnia łatwiej może się wspinać.
Tak. Ja dodatkowo, ze względu na OCD mam fiksację na punkcie realizacji potencjału. Bardzo się irytuję, gdy słyszę, że OCD polega na układaniu rzeczy wzdłuż krawędzi stołu – oczywiście, jest to część zaburzenia, ale nie jest to największy problem. Dla mnie tryb życia, towarzyszący największej produktywności i kreatywności, jest po prostu szalenie niekomfortowy. Osiągam znakomity rezultat, ale czy jest to warte wchodzenia w taki stan?
fot. materiały prasowe DZHUSAktualnie staram się zadbać o swój dobrobyt, regularnie biegam i staram się więcej spać, bo pomaga mi to, przynajmniej na poziomie biochemicznym. Więc wszystko co znajduje się między mną, a tymi czynnikami, staje się moim wrogiem.
Mówiłaś, że uważasz, że sztuka musi mieć jakiś cel, coś wnosić. Co w takim razie wnosi Twoja nowa kolekcja?
Poza tym, że wszystkie moje kolekcje mają na celu popularyzację mody etycznej – staram się łamać stereotypy o designie zrównoważonym jako czymś nudnym, prostym i poprawnym. Za pomocą swojej sztuki chcę zachęcić do działania w zakresie twórczości świadomej. Pokazać, że to może być sposób na sprzeciw, i że etyka nie ogranicza możliwości ani rozwiązań, a wręcz odwrotnie – w ten sposób możemy trenować mózg w kierunku znajdowania nowych podejść, a przy tym dobrze się bawić, traktować modę jak grę.
Bardzo sobie w tym kontekście cenię moją publiczność azjatycką, która ma często zupełnie inne poglądy. Moje ubrania są sprzedawane w kilku butikach w Japonii i Chinach i, gdy widzę na social mediach, jak je stylizują tamtejsi klienci, zaskakuje to nawet mnie, twórcę tych ubrań. Mam wtedy wrażenie, że mój projekt istnieje poza mną, osobno. Uspokaja mnie, że nie muszę istnieć ja, żeby istniał mój design.
Reakcja ludzi jest dla mnie bardzo cenna, może poza precedensem w Berlinie, gdy pytano mnie, czy jestem szczęśliwa. Dostałam sporo komentarzy, że dla kogoś było to ważne, łamiące tabu i że teraz czuje, że może pozwolić sobie na taki coming out ze swoją traumą, i że ból nie jest powodem do wstydu. I dla mnie ważne jest też pokazanie, że nie tylko wojna, czy inne obiektywnie koszmarne zdarzenia mogą wywołać traumę. Uważam to za duży sukces kolekcji.
fot. materiały prasowe DZHUSObecna narracja odnośnie Ukraińców, czyli też mnie, dotyczy tylko traumy kolektywnej, wojennej. Do tego dochodzi zbiorowy wstyd, jeśli nasz ból spowodowany jest czymś niezwiązanym – bo człowiek próbuje cały czas porównywać wszystko do tego, co ma rzekomo traumatyzować najbardziej – wojny. Czujemy, że nasz subiektywny ból nie jest wart mówienia o nim, więc maskujemy się z tym, co naprawdę nas boli.
Czasami nie mam już siły, bo nienawidzę spekulacji i tego, że ciągle muszę obalać ich prawdziwość. Ludzie zakładają, że wiedzą o czym mówię, podchodzą do tematu powierzchownie, mówiąc: tak, tak, przecież jest wojna. Oczywiście, wojna ma wpływ na moje samopoczucie, ale nie jest bezpośrednią przyczyną mojego stanu.
Jak już obalę wątek wojny, to wchodzi tekst: no tak, przecież jesteś w obcym państwie. A ja bym tego tak nie nazwała, byłabym ostrożna z nazywaniem Polski obcym dla mnie państwem – szczególnie, kiedy to państwo dało mi tak dużo. Mieszkam tu od trzech lat i nie rozumiem dlaczego mam się karać, nazywając moją nową rzeczywistość obcą.
fot. materiały prasowe DZHUSKiedy wreszcie mówię, że chodzi o sprawy osobiste, ale nie chcę się zagłębiać w szczegóły, to najczęściej słyszę: a, czytałam, że jesteś po rozwodzie. I to mnie już zupełnie dobija, bo znowu – moje cierpienie nie ma żadnego związku z osobą, z którą się rozwiodłam.
Ludzie są, stety lub niestety cały czas leniwi. Jest to pewnego rodzaju luksus, potrafić bez przeszkód zbudować swój różowy światek i patrzeć na wszystko przez pryzmat subiektywnej projekcji. I tego nie da się raczej pozbyć, jednak myślę, że to dobrze. Tak długo, jak możemy sobie na to pozwolić, tak długo mamy jeszcze przestrzeń na marzenia.
Polecane

6 performensów, które zszokowały świat

40 lat ikony. Miś TOUS w naszej solarisowej odsłonie
![„Statysta” Piotra Chomczyńskiego to opowieść o najmroczniejszych ludzkich pragnieniach [WYWIAD]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fkmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com%2Fstrapi%2F539226511_1370130635119065_4061917694140088374_n_84d32edf06.jpg&w=3840&q=75)
„Statysta” Piotra Chomczyńskiego to opowieść o najmroczniejszych ludzkich pragnieniach [WYWIAD]

Orwell przewraca się w grobie. „Folwark zwierzęcy” napisany na nowo

Cyfrowa Maria Skłodowska-Curie edukuje w kampanii „Czas zrozumieć Atom”
![Kasia Lins: „Wszystko robię na własnych zasadach” [WYWIAD]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fkmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com%2Fstrapi%2F154_2caee10138.jpg&w=3840&q=75)
Kasia Lins: „Wszystko robię na własnych zasadach” [WYWIAD]
Polecane

6 performensów, które zszokowały świat

40 lat ikony. Miś TOUS w naszej solarisowej odsłonie
![„Statysta” Piotra Chomczyńskiego to opowieść o najmroczniejszych ludzkich pragnieniach [WYWIAD]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fkmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com%2Fstrapi%2F539226511_1370130635119065_4061917694140088374_n_84d32edf06.jpg&w=3840&q=75)
„Statysta” Piotra Chomczyńskiego to opowieść o najmroczniejszych ludzkich pragnieniach [WYWIAD]

Orwell przewraca się w grobie. „Folwark zwierzęcy” napisany na nowo

Cyfrowa Maria Skłodowska-Curie edukuje w kampanii „Czas zrozumieć Atom”
![Kasia Lins: „Wszystko robię na własnych zasadach” [WYWIAD]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fkmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com%2Fstrapi%2F154_2caee10138.jpg&w=3840&q=75)