

fot. kadr z filmu „The Lobster”
Streaming zdemokratyzował dostęp do kina niezależnego, ale Max – platforma, która wyrosła z DNA HBO – pozostaje kuratorską przestrzenią dla widzów znudzonych algorytmiczną papką.
Biblioteka serwisu to nie przypadkowy zbiór, lecz przemyślana kolekcja tytułów, które definiowały i wciąż definiują kino poza głównym nurtem. Od psychologicznych thrillerów po intymne portrety społecznych outsiderów – oto dziesięć filmów, które warto obejrzeć.
1/10
1. Martha Marcy May Marlene (2011)
Debiut Seana Durkina to film, który działa jak zatruty haczyk – wpija się w świadomość i nie odpuszcza. Elizabeth Olsen w swojej pierwszej kinowej roli gra Marthę, kobietę uciekającą z sekty w góry Catskill, by schronić się u siostry Lucy (Sarah Paulson). Durkin montuje rzeczywistość jak rozpuszczające się wspomnienia: przeszłość i teraźniejszość przeplatają się bez ostrzeżenia, a widzowie – jak sama Martha – tracą pewność co do tego, gdzie kończy się trauma, a zaczyna rzeczywistość.
Olsen buduje postać warstw za warstwą – od uległości przez konfrontacyjną dzikość po paniczny strach – nigdy nie sygnalizując przejść. John Hawkes jako przywódca kultu Patrick to nie karykatura, lecz portret manipulatora operującego językiem pseudofilozoficznej szczerości. Film unika pułapki sensacyjności; nie interesuje go spektakl, lecz mechanizm – jak sekta pożera tożsamość, jak zmienia imiona (Martha, Marcy May, Marlene) w narzędzia kontroli. Zakończenie, które wielu uznało za frustrujące, jest w istocie jedynym uczciwym wyborem: trauma nie oferuje domknięcia, tylko ciągłe trwanie w niepewności.
2. Charlie (2012)
Stephen Chbosky zaadaptował własną powieść z czułością kogoś, kto rozumie różnicę między nastoletnią nostalgią a rzeczywistym bólem dorastania. Logan Lerman gra Charliego, pierwszoklasistę z historią psychiatrycznej hospitalizacji, który znajduje przystań w Samie (Emma Watson) i Patricku (Ezra Miller) – dwójce outsiderów o rok starszych, którzy traktują dziwność jak manifest.
Film balansuje między łatwością mixtape'owej estetyki lat 90. a ciężarem niewypowiedzianej traumy. Chbosky nie ucieka przed tematyką molestowania, depresji czy queerowej tożsamości, ale nie fetyszyzuje ich też dla dramatycznego efektu. Watson, grająca zupełnie przeciw typowi Hermiony, pokazuje kruchość za fasadą marzycielskiej pewności siebie. Miller – jeszcze przed głośnymi rolami – buduje postać, której flamboyance to tarcza, nie tożsamość. A scena w tunelu, z Davidem Bowie'em na ścieżce dźwiękowej, to jeden z tych momentów, które definiują, czym jest kino o dorastaniu.
3. Days of Being Wild (1990)
Wong Kar-wai w swoim drugim filmie fabularnym stworzył matrycę, z której będzie czerpał przez całą karierę: melancholijny portret ludzi uwięzionych w marzeniach o kimś innym. Hong Kong lat 60. to tu nie tło, lecz psychologiczny krajobraz – wilgotne światło, zatłoczone ulice, zegary, które odmierzają czas jak wyrok.
Leslie Cheung gra Yuddy'ego, adoptowanego syna, który zbiera kobiety jak dowody własnej niepowtarzalności, by zaraz je odrzucić. Maggie Cheung i Carina Lau to nie obiekty pożądania, lecz świadome uczestniczki toksycznego tańca. Christopher Doyle, jeden z najwybitniejszych operatorów we współczesnym kinie, kręci kadry nasycone kolorem i ciszą – każda scena wygląda jak żywy obraz. Film kończy się jedną z najbardziej zaskakujących sekwencji w historii kina hongkońskiego: wprowadzeniem postaci granej przez Tony'ego Leunga, które nigdzie nie prowadzi. To nie błąd montażu – to celowa przerwa, metafora nierozwiązanych pragnień, które definiują cały dorobek Wonga.
4. The Tale (2018)
Jennifer Fox, dokumentalistka, która przez dwadzieścia lat realizowała filmy o kobietach na całym świecie, zdecydowała się w końcu opowiedzieć własną historię – o molestowaniu, którego doświadczyła w wieku trzynastu lat ze strony trenerki jeździeckiej i jej partnera. Laura Dern gra dorosłą Jennifer, która przez dekady przekonywała samą siebie, że jej pierwsza relacja seksualna była romansem, nie przestępstwem.
Fox nie robi filmu o cierpieniu dla samego cierpienia. The Tale analizuje mechanizmy racjonalizacji – jak umysł chroni się przed prawdą, konstruując narracje bardziej do zniesienia. Jason Ritter jako Bill, trener biegowy, nie gra potwora – gra człowieka, który uwierzył we własny mit zbawiciela. Isabelle Nélisse jako trzynastoletnia Jenny jest tu kluczowa: Fox celowo obsadziła dziewczynkę, nie nastolatkę, żeby widzowie – jak dorosła Jennifer – zmierzyli się z niemożliwością usprawiedliwienia tego, co widzą. Film kończy się spotkaniem dwóch Jennifer: dorosłej i dziecka. To sekwencja, która rozbraja każdą możliwość ucieczki w abstrakcję.
5. Good Time (2017)
Bracia Safdie zrobili karierę na filmach o ludziach, którzy nie potrafią przestać uciekać przed konsekwencjami własnych decyzji. Robert Pattinson gra Connie'ego, drobnego przestępcę z Queensu, który po nieudanym napadzie na bank próbuje wyciągnąć swojego brata z upośledzeniem intelektualnym z więzienia – jedna desperacka decyzja za drugą, w trakcie jednej nocy.
Oneohtrix Point Never skomponował ścieżkę dźwiękową niczym atak paniki – syntezatory pulsują, narastają, nie dają oddychać. Sean Price Williams, długoletni współpracownik braci, kręci na 35 mm z ręki, filtr neonowych świateł Nowego Jorku tworzy wizualny odpowiednik chorobliwego majaczenia. Pattinson, po latach ucieczki od Zmierzchu, udowadnia, że jest jednym z najciekawszych aktorów swojego pokolenia – jego Connie to nie antybohater z moralnym kompasem, lecz szczur w labiryncie, któremu zabrakło wyjść.
6. The Lobster (2015)
Yorgos Lanthimos, zanim nakręcił Faworytę i Biedne istoty, zdefiniował się jako reżyser absurdu z krwawym rysopisem. The Lobster to dystopia, w której single są zmuszani do znalezienia partnera w ciągu 45 dni, w przeciwnym razie zostają zamienione w zwierzę własnego wyboru. Colin Farrell gra Davida, świeżo rozwiedzionego mężczyznę, który trafia do Hotelu – surrealistycznej instytucji przypominającej sanatorium ze złotej ery kina europejskiego.
Lanthimos i współscenarzystka Efthymis Filippou konstruują dialogi jak recytowane instrukcje obsługi – pozbawione emocji, absurdalnie dosłowne. Rachel Weisz jako narratorka i love interest wprowadza do tej maszynerii pierwiastek autentyczności, ale nawet to uczucie jest zadekretowane, nie przeżyte. Film atakuje społeczną presję life-milestones'ów – małżeństwa, dzieci, „normalności” – ale nie proponuje anarchistycznego manifestu. Samotni w lesie, którzy uciekli z Hotelu, są równie despotyczni jak system, przed którym uciekają. Lanthimos mówi: każda ideologia, która próbuje regulować intymność, jest faszyzmem.
7. The Naked Kiss (1964)
Samuel Fuller to reżyser, który nigdy nie wierzył w subtelność. The Naked Kiss zaczyna się od sceny, w której prostytutka Kelly (Constance Towers) katuje swojego alfonsa torebką – kamera pokazuje to z jej perspektywy, trzęsącym się first-person shotem, który antycypuje Hardcore Henry'ego o pięćdziesiąt lat. Kelly ucieka z wielkiego miasta do małomiasteczkowej Ameryki, gdzie próbuje zacząć od nowa jako pielęgniarka w szpitalu dla dzieci z niepełnosprawnościami.
Fuller nie udaje, że małe miasto to sielanka – to tylko inna konfiguracja hipokryzji, gdzie lokalne osobistości korzystają z usług prostytutek, ale potępiają je publicznie. Towers gra Kelly twardo i bez cynizmu – jej postać rozumie system, ale nie pozwala mu się zdefiniować. Zakończenie, w którym odkrywa się pedofilskie skłonności lokalnego filantropa, to scenariusz, który w 1964 roku musiał być szokiem. Fuller atakuje fasadę mieszczańskiej przyzwoitości młotem, nie skalpelem, ale pozostaje przy tym formalistą – czarne-białe kadry mają ekspresjonistyczną precyzję.
8. Kiss of the Spider Woman (1985)
Adaptacja powieści Manuela Puiga, którą wyreżyserował brazylijski filmowiec Héctor Babenco, to kameralne studium więziennej przyjaźni między dwoma mężczyznami: Valentínem (Raúl Juliá), marksistowskim rewolucjonistą uwięzionym przez reżim, a Moliną (William Hurt w roli, za którą dostał Oscara), homoseksualnym więźniem obsesyjnie opowiadającym historie z filmów, które widział.
Molina rekonstruuje je w wyobraźni: niemieckie melodramaty z lat 40., pełne glamour i tragizmu, które Babenco inscenizuje jako filmy w filmie. To strategia przetrwania. Hurt gra Molinę bez przesady, z czułością wobec postaci, która w latach 80. mogła łatwo stać się obiektem drwin. Juliá jako Valentín to rewolucjonista, który uczy się, że ideologia bez empatii to tylko kolejna forma opresji. Film nie proponuje naiwnego pojednania – finał jest brutalny, uczciwy, nieunikniony.
9. Beasts of the Southern Wild (2012)
Benh Zeitlin zadebiutował filmem, który wyglądał jak gorączkowe omamy w reżyserii Terrence'a Malicka. Sześcioletnia Hushpuppy (Quvenzhané Wallis, najmłodsza nominowana do Oscara za pierwszoplanową rolę w historii) mieszka z ojcem w Bathtub – fikcyjnej społeczności na obrzeżach Luizjany, odciętej od cywilizacji przez tamy.
Zeitlin kręci jak poeta – kamera z ręki, naturalne światło, aktorzy spoza branży – ale nie fetyszyzuje biedy. Hushpuppy opowiada historię własnym głosem, w którym mitologia miesza się z obserwacją: prehistoryczne zwierzęta (aurochs) rozmrażają się z lodowców i idą na południe, Bathtub tone w popowodziowej wodzie, ojciec (Dwight Henry) umiera. Wallis gra chłodno, jej twarz w zbliżeniach to geologiczna mapa determinacji. Film mówi o klimatycznej apokalipsie, o klasowym porzuceniu, o odporności społeczności, które system chce wymazać – ale robi to językiem dziecięcej wyobraźni, nie socjologicznego traktatu.
10. Mona Lisa (1986)
Neil Jordan, zanim nakręcił Płacz, Koniec romansu czy Wywiad z wampirem, zrobił brytyjski noir o byłym więźniu George'u (Bob Hoskins), który po wyjściu z celi dostaje zlecenie od gangstera: wozić high-end prostytutkę Simone (Cathy Tyson) po ekskluzywnych hotelach Londynu.
Hoskins gra George'a - mężczyznę, który nigdy nie nauczył się rozumieć świata poza więzieniem. Jego moralność jest prosta, brutalna, ale nieskażona cynizmem. Tyson jako Simone to nie femme fatale, lecz kobieta uwięziona w ekonomii, której nie stworzyła. Jordan montuje Soho jako labirynt neonów i ciemnych zaułków, gdzie każda transakcja jest też relacją władzy. Nat King Cole śpiewa tytułowy utwór, ale to nie romantyczna ballada – to piosenka o enigmie, o uśmiechu, który niczego nie ujawnia. Zakończenie nie daje katharsis, tylko gorzkie zrozumienie, że miłość i zbawienie to dwie różne rzeczy.
Polecane

Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2025! Wybór zaskakuje

Hollywood w panice – Netflix kupił Warner Bros. Jakie skutki odczują widzowie?

8 mocnych i gorących premier na platformach streamingowych w grudniu

ANTYprezentownik K MAG-a

Koniec z futrami na wybiegach New York Fashion Week

Prawa człowieka prawami kobiet. Artystyczna interwencja w gdyńskim Konsulacie Kultury
Polecane

Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2025! Wybór zaskakuje

Hollywood w panice – Netflix kupił Warner Bros. Jakie skutki odczują widzowie?

8 mocnych i gorących premier na platformach streamingowych w grudniu

ANTYprezentownik K MAG-a

Koniec z futrami na wybiegach New York Fashion Week
